Spadki cen miedzi w ostatnich tygodniach (ponad 15 proc. od czerwcowej górki) mogą wkrótce zastąpić zwyżki. Rynek oswaja się z perspektywą spadku wydobycia - od Chile po Indonezję.
BHP Billiton "jest otwarty" na podjęcie negocjacji płacowych z pracownikami największej na świecie kopalni miedzi Escondida w Chile.
Robotnicy w kopalni są gotowi podjąć strajk, jeśli właściciel Escondida nie przedstawi im satysfakcjonującej oferty płacowej.
Tymczasem druga największa kopalnia miedzi na globie - Grasberg w Indonezji wydobywać będzie w przyszłym roku o 300 tys. ton miedzi mniej niż obecnie, w związku z reorganizacją produkcji, która schodzi pod ziemię (obecnie Grasberg to odkrywka).
Inwestorzy obecni na rynku surowcowym uważnie śledzą także rozwój wydarzeń w globalnej wojnie handlowej.
Chiny zadeklarowały w piątek, że nałożą taryfy w wysokości od 5 do 25 proc. na 60 mld USD amerykańskiego importu, jeżeli Stany wcielą w życie kolejne cła na chińskie produkty.
Barierami objęte zostałyby m.in. rudy i koncentraty miedzi (25-proc. cło), nikiel, cynk, czy LNG.
Przedstawiciele największych światowych producentów oraz analitycy oceniają jednak, że ewentualne wdrożenie taryf przez Chiny nie miałoby większego przełożenia na bilans popytu i podaży.
"Rynek miedzi ma zasięg ogólnoświatowy i w mniejszym stopniu uzależniony jest od regionalnych przepływów handlowych, a zatem wzrost barier w jednym regionie nie powinien mieć znaczącego wpływu na cały rynek - uważa Chris LaFemina, analityk Jefferies z Nowego Jorku.
W ubiegłym tygodniu miedź na LME staniała o 1,4 proc.