Farmy wiatrowe tylko w tym roku mogą dostać około pół miliarda złotych zwrotu nadpłaconego podatku od nieruchomości. Tak skończy się awantura, która powstała z winy niechętnych wiatrakom polityków PiS.

Najpierw podniesiony, potem obniżony, podatek od farm wiatrowych stał się kością niezgody między inwestorami a gminami. Jak się okazuje, obie strony mogą czuć się ofiarami nie do końca przemyślanych politycznych pomysłów. Inwestorzy już je odczuli na własnej kieszeni. Teraz zapaść branży OZE drogo może kosztować gminy, które liczyły na duże wpływy podatkowe.

Podatek od farm wiatrowych po nowemu

Tegoroczna nowelizacja ustawy OZE przywróciła dawne reguły opodatkowania farm. Podatek od nieruchomości jest pobierany wyłącznie od części budowlanych, które stanowią on ok. 30 proc. wartości siłowni. Przepisy weszły w lipcu, ale stosuje się je od początku roku.

Z problem zmiany prawa musi się zmierzyć około 260 gmin posiadających na swoim terenie farmy wiatrowe. - Teraz, na wniosek inwestora gmina musi zwrócić część wpłat i to z odsetkami. To może poważnie zachwiać finansami wielu gmin. Szacujemy, że w skali kraju trzeba będzie zwrócić 460-560 mln zł w tym roku - mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP.

Reklama

Statystycznie, jeśli weźmiemy pod uwagę 1,2 tys. farm wiatrowych działających w kraju, zwrot wyniesie ponad 400 tys. zł. W praktyce najwięksi inwestorzy dostaną miliony, a co biedniejsze gminy mogą sobie nie poradzić z koniecznością szybkiego zwrotu wysokich kwot. Około trzydziestu gmin postanowiło zakwestionować zmianę opodatkowania, która została dokonana w trakcie roku budżetowego. Zrzeszone w Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej samorządy zapowiedziały wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, a oddzielnie własny wniosek złożyła gmina Świecie nad Osą. Jak poinformował nas wójt tej gminy Ireneusz Maj, krok ten popierają kolejne samorządy i ich deklaracje poparcia są dołączane do wniosku złożonego w TK. Jeśli TK uzna za niekonstytucyjne działanie prawa wstecz, to gminy wystąpią o rekompensatę utraconych korzyści do Skarbu Państwa.

Interwencja prezesa Kaczyńskiego

Sprawą, która zaszła tak daleko, zainteresował się w ubiegłym miesiącu poseł Jarosław Kaczyński - podał "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, prezes PiS-u poprosił o wyjaśnienie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, a ten w liście wskazał na zagrożenie wzrostem cen energii, jeśli nadmierne obciążenia podatkowe byłyby utrzymywane.

Jak wynika z informacji portalu WysokieNapiecie.pl, interwencja ma również drugie dno. O tym kto na tym zarobi w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl