Junqueras - którego prokuratura uznała za jednego z liderów katalońskiego ruchu separatystycznego - dokładnie od roku przebywa w tymczasowym areszcie.

Za te same zarzuty dla pozostałych ośmiu osadzonych w areszcie polityków i działaczy społecznych z Katalonii zażądano 16-17 lat więzienia. Wśród nich jest pięciu członków zdymisjonowanego w 2017 roku katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta, była przewodnicząca regionalnego parlamentu Carme Forcadell i szefowie katalońskich organizacji separatystycznych Jordi Sanchez i Jordi Cuixart.

Z kolei siedmiu lat więzienia domaga się prokuratura za malwersacje środków publicznych i nieposłuszeństwo wobec władz w związku z nielegalnym według Madrytu referendum w sprawie niepodległości dla innych byłych katalońskich ministrów - Meritxell Borras, Carlesa Mundo i Santiego Vili.

Prokuratura wnosi również, by za nieposłuszeństwo oraz kilkunastomiesięczny zakaz pełnienia funkcji publicznych na kary pieniężne sąd skazał byłych deputowanych katalońskiego parlamentu - Lluisa Corominasa, Lluisa Guino, Annę Simo, Ramonę Barrufet, Joana Josepa Nueta i Mireię Boyę. Prokurator chce, by politycy płacili 100 euro dziennie przez okres 8-10 miesięcy. Niektórym z nich grozi również kara więzienia za rebelię.

Reklama

Z kolei dla dowodzącego katalońską policją (Mossos d'Esquadra) w czasie ubiegłorocznego referendum niepodległościowego Josepa Lluisa Trapero zażądano 11 lat więzienia, również za rebelię.

Wszystkie zarzuty związane są z rolą oskarżonych w próbie ogłoszenia niepodległości Katalonii od Hiszpanii w 2017 roku. Rozpoczęcie procesu przewidywane jest na styczeń przyszłego roku, ale na razie nie podano oficjalnej daty.

Wśród Katalończyków, którzy teraz staną przed sądem, nie ma głównej postaci ruchu separatystycznego, byłego premiera Puigdemonta. Polityk ukrywa się w Belgii przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości, który w większości nie sądzi zaocznie. Na dobrowolne wygnanie udało się również pięciu innych katalońskich polityków.

Zorganizowane w 2017 roku przez katalońskie władze referendum niepodległościowe jest przez władze w Madrycie uznawane za nielegalne. W jego wyniku rząd Hiszpanii zdymisjonował ówczesny kataloński rząd, rozwiązał parlament i na ponad siedem miesięcy przejął kontrolę nad Katalonią. Sześciu członków zdymisjonowanego rządu Katalonii, w tym Puigdemont, uciekło wówczas za granicę. Niedługo potem ci, którzy zostali w kraju, trafili do aresztu; część z nich przebywa w areszcie do dziś, a część została wypuszczona za kaucją.