Większość z zarażonych osób zachorowała podczas pobytu na sąsiadującej z Białorusią Ukrainie - informuje agencja BiełTA, powołując się na Centrum. Prawdopodobnie część osób "przywiozła" wirusa z Europy Zachodniej. 85 proc. spośród osób, które zachorowały, nie było wcześniej szczepionych.

Według białoruskich epidemiologów zaszczepionych jest w tym kraju ok. 98 proc. dzieci i 90-95 proc. dorosłych, dzięki czemu liczba zachorowań jest stosunkowo niewielka np. w porównaniu z Ukrainą, gdzie od początku roku zachorowało ponad 30 tys. osób, a 15 zmarło na skutek powikłań.

Informacje o wysokim wskaźniku szczepień wśród dzieci potwierdzają lekarze, z którymi rozmawiała PAP. "Przy poziomie 95 proc. sytuację można kontrolować, tzn. nie ma ryzyka wybuchu epidemii. W ostatnim czasie zwracają się do nas pacjenci, którzy wcześniej nie zaszczepili się sami lub nie robili szczepień dzieciom. Jest to reakcja na informacje o zachorowaniach na odrę" – powiedział PAP pediatra z Mińska.

Na Białorusi kalendarz szczepień ochronnych jest podobny do polskiego. Szczepionkę przeciwko odrze przewiduje w wieku 12 miesięcy. W odróżnieniu od Polski białoruskie dzieci powinny być szczepione powtórnie w wieku sześciu lat.

Reklama

Przepisy białoruskie nie przewidują kar za nieszczepienie dzieci. Kilka miesięcy temu w ministerstwie zdrowia pojawiły się wprawdzie głosy o możliwym wprowadzeniu sankcji za odmawianie szczepień, na razie jednak – jak przekonywała w kwietniu wiceminister zdrowia i główny inspektor sanitarny Natalia Żukawa – władze liczą, że uda się utrzymać wymagany poziom wyszczepialności dzięki profilaktyce i edukacji ludności.

Białoruskie władze zalecają osobom podróżującym na Ukrainę ustalenie, czy były szczepione przeciwko odrze i zaszczepienie się, jeśli nie wykonywali szczepionki w przeszłości.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)