W środę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała o wydaniu zakazu organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada.

Sasin pytany w środę w Sejmie przez dziennikarzy o tę decyzję prezydent stolicy stwierdził, że trzeba reagować "w sytuacji kiedy łamane jest prawo w trakcie manifestacji, ale nie można w ten sposób prewencyjnie ograniczać prawa obywateli do swobodnego manifestowania". "To się nie mieści w granicach demokracji" - powiedział.

Jak dodał w sprawie zakazu organizacji marszu "jeszcze chyba sąd będzie miał w tej sprawie coś do powiedzenia". "Wydaje mi się, że jeśli jeszcze możemy liczyć na jakąś sprawiedliwość w Polsce, to ta decyzja powinna być jednoznaczna" - powiedział Sasin.

"Nie można prewencyjnie zakazywać marszu przez to, że się komuś, w tym przypadku pani Gronkiewicz-Waltz wydaje, że coś się może wydarzyć. Tak nie można działać" - stwierdził.

Reklama

"Nie można ograniczać prawa do zgromadzenia tylko dlatego, że być może jakiś margines będzie tutaj zachowań, których nie akceptujemy" - dodał Sasin.

Prezydent Warszawy, uzasadniając swoją decyzję wskazała m.in. na to, że rezolucja Parlamentu Europejskiego z października br. w sprawie wzrostu liczby neofaszystowskich aktów przemocy wzywa państwa członkowskie do podjęcia kroków przeciwko mowie nienawiści i przemocy.

"Dwukrotnie pisałam do ministra (sprawiedliwości Zbigniewa) Ziobry w sprawie delegalizacji ONR (Obóz Narodowo-Radykalny), a wiemy, że przewodniczący marszu jest osobą, która pełni funkcję w pruszkowskim ONR. On zresztą podpisał się pod wnioskiem do wojewody o zorganizowanie tego marszu. Uważam z całą odpowiedzialnością, że nie tak powinno wyglądać stulecie odzyskania niepodległości przez polskie państwo, stąd moja decyzja o zakazie marszu" - oświadczyła prezydent stolicy. Dodała, że konsultowała tę decyzję z przyszłym prezydentem stolicy Rafałem Trzaskowskim. (PAP)

autor: Rafał Białkowski