"Przysięgamy: Pozostaniemy na ulicach aż nastanie wolność, powstanie tymczasowy rząd oraz będą nowe wybory" - oświadczył Guaido, wzbudzając aplauz blisko 100 tysięcy swych stronników.

Ocenił też, że zmiana władzy jest już blisko.

Przywódca opozycji z radością przyjął również poparcie jakiego udzielił mu wcześniej w sobotę wysokiej rangi generał wenezuelskich sił powietrznych Francisco Yanez. "Wszyscy urzędnicy (Maduro), którzy uznają konstytucję, są mile widziani" - zapowiedział.

Do demonstracji przeciwko władzy Maduro dochodziło również poza stolicą Wenezueli - informuje dpa.

Reklama

Z kolei na manifestacji zwolenników rządu zgromadziło się w Caracas kilkadziesiąt tysięcy osób. Uczestniczący w niej Maduro zaproponował po raz kolejny przeprowadzenie jeszcze w tym roku nowych wyborów parlamentarnych. Obecne wenezuelskie Zgromadzenie Narodowe, którego przewodniczącym jest Guaido, nazwał "burżuazyjnym".

Na fali masowych wystąpień przeciwko prezydentowi Maduro szef parlamentu Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju. Prezydenturę Maduro uznał za nielegalną.

Przejęcie władzy przez Guaido uznały USA, Kanada, większość państw Ameryki Łacińskiej (z wyjątkiem m.in. Meksyku, Boliwii, Kuby i Nikaragui), Izrael i Australia, a spośród państw europejskich - Albania, Kosowo i Gruzja. Unia Europejska na razie wstrzymała się z taką deklaracją, a kilka państw członkowskich - Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia i Holandia - zapowiedziało, że jeśli Maduro w najbliższym czasie nie rozpisze nowych, uczciwych wyborów prezydenckich, również uznają Guaido.

Maduro, który na początku stycznia został zaprzysiężony na drugą kadencję po wygraniu niespełniających standardów demokratycznych wyborów prezydenckich w 2018 roku, oskarża USA o kierowanie puczem mającym na celu odsunięcie go od władzy i przejęcie kontroli nad największymi rezerwami ropy naftowej na świecie.