Lopez utrzymuje, że jest dalekim krewnym Simona Bolivara, przywódcy walk o wyzwolenie Ameryki Łacińskiej spod panowania hiszpańskiego i późniejszego prezydenta Wenezueli. Podobnie jak wielu członków wenezuelskiej elity kształcił się w Stanach Zjednoczonych, m.in. na uniwersytecie Harvarda. W 1992 r., po powrocie do kraju, był współzałożycielem partii Najpierw Sprawiedliwość (Primero Justicia), lecz później poróżnił się z pozostałymi przywódcami i odszedł, tworząc kolejne ugrupowanie Wola Ludowa (Voluntad Popular). "On zakłada partie polityczne, a później zostawia je, gdy traci nad nimi kontrolę" - mówi cytowany przez "Guardiana" związany z Lopezem analityk polityczny.

W 2000 r. - a więc niedługo po dojściu do władzy Hugo Chaveza - został wybrany na burmistrza zamożnej dzielnicy Caracas, Chacao i pełnił tę funkcję do 2008 r., gdy wenezuelski prezydent nie dopuścił go do drugiej reelekcji. Był on oskarżony o udział w puczu, w efekcie którego w 2002 r. na krótko odsunięto Chaveza od władzy.

W lutym 2014 r. podczas protestów przeciw następcy Chaveza, Nicolasowi Maduro, Lopez został aresztowany i osadzony w silnie strzeżonym więzieniu, gdzie miał spędzić osiem miesięcy w jednoosobowej celi. Aresztowanie jednak dodało Lopezowi rozpoznawalności - podczas kolejnych antyrządowych demonstracji jego twarz była wszechobecna na plakatach i T-shirtach. W czasie pobytu w więzieniu jego żona pośredniczyła w kontraktach między nim a innymi działaczami opozycji.

W 2017 r. Lopez został przeniesiony do aresztu domowego, co pozwoliło mu na utrzymywanie bezpośrednich kontaktów z innymi członkami partii, w tym z Guaido. To właśnie Lopez namaścił Guaido na przewodniczącego kontrolowanego przez opozycję Zgromadzenia Narodowego, dzięki czemu ten później mógł się ogłosić tymczasowym prezydentem.(PAP)

Reklama