"Nadchodzi nowa era rywalizacji o globalne wpływy między Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Rosją, czemu towarzyszy próżnia w przywództwie nad tym, co jest znane jako liberalny ład międzynarodowy" - napisał w raporcie organizator konferencji, niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger.

Jego zdaniem, jednym z głównych źródeł niestabilności na świecie są Stany Zjednoczone, gdyż jak wskazał, pod rządami Donalda Trumpa nie są one zbytnio zainteresowane przestrzeganiem umów międzynarodowych, sam prezydent w swoich tweetach często otwarcie kwestionuje sens istnienia takich instytucji jak NATO czy ONZ, a na dodatek, wygląda, że USA gotowe są zrezygnować z roli przywódcy wolnego świata.

W raporcie zarzucono też Trumpowi okazywanie "irytującego entuzjazmu dla twardo rządzących przywódców, co sugeruje, że jego administracja żyje w +świecie post-praw człowieka+". To, jak oceniono, podważa deklarowane przez USA starania o zebranie "szlachetnych narodów świata w celu budowy nowego liberalnego ładu", aby przeciwstawić się autorytarnym mocarstwom, o czym mówił w grudniu wiceprezydent Mike Pence. "Długoletnim transatlantyckim sojusznikom nadal trudno jest znosić spokojnie, gdy Trump chwali nieliberalnych przywódców od Brazylii po Filipiny" - kontynuuje Ischinger.

We fragmencie poświęconym rywalizacji USA, Chin i Rosji zwrócono uwagę, że toczona jest ona na różnych polach. Ta między Waszyngtonem a Pekinem koncentruje się głównie na gospodarce i handlu, Rosja i Chiny, choć są dla siebie geopolitycznymi konkurentami, zarazem tworzą autokratyczny sojusz przeciw Zachodowi, z kolei rywalizacja amerykańsko-rosyjska skupia się na sprawach stricte militarnych i związanych z tym wzajemnych oskarżeniach.

Reklama

Autor raportu zastanawia się też, gdzie w tej globalnej rywalizacji mocarstw jest miejsce dla Unii Europejskiej. "Unia Europejska jest szczególnie źle przygotowana do tej nowej ery wielkiej rywalizacji mocarstw" - ocenia, dodając, że w świecie zmierzającym w kierunku "nowego bezkrólewia" pozostali obrońcy liberalnych wartości są w defensywie. "Niektórzy kandydaci do zwiększonej roli jako strażników liberalnego porządku są chętni, ale nie mają możliwości, inni przynajmniej do pewnego stopnia mają możliwości, ale nie są chętni wysunąć się na czoło" - napisał.

Na dodatek Unia Europejska zostanie osłabiona w efekcie prawdopodobnego wyjścia z niej Wielkiej Brytanii, co tym bardziej stawia pytania o jej zdolności do obrony liberalnego świata. "Czy Unia Europejska może odegrać rolę, czy też jest za słaba? A jeśli jest za słaba, to kto inny to zrobi? Albo czy po prostu pozwolimy, żeby to się stało, żeby liberalny porządek międzynarodowy, oparty na instytucjach, zasadach i prawie, rozpadał się kawałek po kawałku? Dla niemieckich i europejskich interesów byłby to tragiczny, katastrofalny rozwój sytuacji" - konkluduje raport.

Doroczna, odbywająca się w tym roku po raz 55. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa potrwa od piątku do niedzieli. Organizatorzy zapowiadają, że weźmie w niej udział ponad 35 przywódców państw lub rządów, ponad 50 ministrów spraw zagranicznych i ponad 30 ministrów obrony.

>>> Czytaj też: USA ogłoszą nowe inicjatywy podczas wizyty Pompeo w Polsce. Jest komunikat Departamentu Stanu