Gdyby wpisywano do Księgi Rekordów Guinessa państwa z największą korupcją, to z pewnością Wenezuela byłaby na pierwszym miejscu. Wątpię, by jakikolwiek inny kraj był nią tak przeżarty – mówi mi Andres (imię zmienione), który do grudnia 2018 r. pracował w spółce zależnej od PDVSA (Petroleos de Venezuela SA), wielkiego państwowego koncernu naftowego. Prosi o niepodawanie nazwy swojej byłej firmy, bo obawia się, że zostanie rozpoznany. – U nas też cały czas były wałki. PDVSA wysyłało nam zepsuty sprzęt do naprawy, a my wystawialiśmy faktury za lewe remonty – dodaje.
Była firma Andresa jest w 49 proc. własnością PDVSA, zaś w 51 proc. należy do prywatnego inwestora. Zajmuje się konserwacją sprzętu do wiercenia szybów naftowych, ale – co potwierdza wielu wenezuelskich dziennikarzy – jest też wykorzystywana do robienia przekrętów finansowych, na których bogaci się kierownictwo PDVSA i ludzie prezydenta Nicolasa Maduro. Podobnych firm działających według takiego schematu jest mnóstwo – żadna nie zajmuje się produkcją ropy, wszystkie świadczą usługi na rzecz koncernu. – Szefostwo chciało mnie zmusić do przygotowania fikcyjnego raportu finansowego, który miał być podkładką do wyprowadzenia pieniędzy. Kiedy odmówiłem, szef zagroził mi, że sam zostanę oskarżony o łapówkarstwo. Na szczęście nie mieli dowodów, a potem szybko się zwolniłem – opowiada.
Reklama
Poznanie mechanizmów działania państwa rewolucji boliwariańskiej od czasów przejęcia władzy przez Hugo Chaveza w 1999 r. pozwala zrozumieć jego dzisiejszą sytuację. Wenezuela znajduje się w największym kryzysie w swojej historii. Choć jest krajem o największych zasobach ropy na świecie i jej mieszkańcy mogliby żyć równie dostatnio co obywatele państw Zatoki Perskiej, notuje już dwumilionową inflację, a międzynarodowe instytucje szacują, że do końca 2019 r. może ona sięgnąć 10 mln proc. Ponad 3 mln osób spośród 38 mln mieszkańców już wyemigrowało do państw ościennych (granicę z Brazylią i Kolumbią codziennie przekracza ok. 5 tys. osób). W kraju brakuje wszystkiego – leków, wody, żywności, prąd i gaz są dostarczane z przerwami. Według ankiety ENCOVI (narodowa ankieta badająca poziom życia) 87 proc. społeczeństwa żyje w skrajnej biedzie, najubożsi umierają z głodu, tak samo jak chorzy na raka czy zakażeni wirusem HIV, bo leki nie docierają od lat. Gwałtownie spada wydobycie ropy ze względu na zrujnowaną infrastrukturę. Wenezuelska produkcja, jeśli chodzi o wszystkie krajowe przedsiębiorstwa, spadła o ponad 50 proc. w stosunku do 1999 r. Niemal codziennie odbywają się tysiące demonstracji w różnych miastach, podczas których zdesperowani ludzie żądają ustąpienia Nicolasa Maduro i wpuszczenia do kraju pomocy humanitarnej.

Dzieci na żer

– Reżim Maduro jest nie tylko okrutny, ale też głupi. Bo doprowadzając do ruiny przemysł naftowy, pozbawił się znacznej części przychodów, a przez to jest teraz bliski upadku – konstatuje Andres. Według niego korupcją jest przeżarta przede wszystkim PDVSA, która jest głównym źródłem dochodów państwa – kradnie zarząd oraz menedżerowie, kradną zwykli pracownicy, rozbierając i wynosząc elementy instalacji naftowych, bo zarobki są tak niskie, że tylko ich sprzedaż pozwala im przetrwać.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP