Ideolodzy z zachodnich rządów próbują siać ferment w Hongkongu – twierdzi w czwartek państwowy chiński dziennik "China Daily" w kontekście nasilającego się sporu dyplomatycznego pomiędzy Pekinem a Londynem na tle protestów w byłej brytyjskiej kolonii.

"Ideolodzy w zachodnich rządach nigdy nie ustają w wysiłkach na rzecz aranżowania niepokojów zwróconych przeciw rządom, których nie lubią, mimo że takie ich działania wywołują cierpienie i chaos w kolejnych krajach w Ameryce Łacińskiej, Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji (...) Teraz próbują tej samej sztuczki w Chinach" - napisał "China Daily" w komentarzu redakcyjnym.

W poniedziałek, w 22. rocznicę przyłączenia Hongkongu do Chin, kilkusetosobowa grupa demonstrantów wdarła się do siedziby hongkońskiego parlamentu i okupowała ją przez kilka godzin. Był to kolejny z serii protestów przeciwko popieranemu przez Pekin projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. przekazywanie podejrzanych Chinom kontynentalnym.

W czerwcu w proteście przeciwko umożliwieniu ekstradycji do Chin na ulice wyszły według organizatorów manifestacji prawie dwa miliony osób, czyli mniej więcej jeden na czterech Hongkończyków.

Według "China Daily" zachodnie siły podburzają mieszkańców Hongkongu przeciwko lokalnemu rządowi tego specjalnego regionu administracyjnego ChRL, aby "wywierać presję na rządzie centralnym".

Reklama

Szef brytyjskiej dyplomacji Jeremy Hunt zirytował Pekin, ostrzegając go we wtorek przed "poważnymi konsekwencjami", jeśli nie uszanuje on fundamentalnych praw i swobód obywatelskich Hongkongu, zapisanych w chińsko-brytyjskiej wspólnej deklaracji z 1984 roku. Według tego dokumentu kapitalistyczny system polityczno-prawny i styl życia w Hongkongu powinien pozostać niezmienny do 2047 roku.

Rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang ocenił w reakcji na tę wypowiedź, że wydaje się, iż Hunt "pławi się w wygasłej chwale brytyjskiego kolonializmu". Słowa szefa brytyjskiej dyplomacji skrytykował też chiński ambasador w Londynie Liu Xiaoming, który oświadczył, że jest nimi "bardzo zawiedziony", a Wielka Brytania nie powinna się wtrącać w "wewnętrzne sprawy" Chin. Później brytyjskie MSZ wezwało Liu, by upomnieć go za te stwierdzenia.

Rząd Hongkongu utrzymuje, że nowelizacja przepisów ekstradycyjnych jest konieczna, aby uniemożliwić zbiegłym kryminalistom ukrywanie się w regionie. Wiele osób odbiera jednak ten projekt jako kolejny przejaw ograniczania autonomii Hongkongu oraz nasilenia ingerencji rządu centralnego w wewnętrzne sprawy tego specjalnego regionu.

Pod presją największych demonstracji politycznych w Hongkongu od jego przyłączenia do Chin lokalne władze bezterminowo zawiesiły prace nad projektem, ale nie wycofały go całkowicie, czego domagają się przeciwnicy ustawy.

>>> Czytaj też: Koniec Made in China. HP, Dell, Microsoft i Amazon zamierzają przenieść produkcję z Chin