"Z pewnością jest to nowa sprawa, z którą będziemy musieli się uporać. Ważne jest zachowanie prawidłowego działania sektora bankowego oraz całej gospodarki libańskiej i jeśli Bóg pozwoli, ten kryzys minie wcześniej czy później" - oświadczył libański premier w komunikacie prasowym.
Zdaniem ministra finansów Libanu Alego Hasana Chalila amerykańskie sankcje są "nieuzasadnione i nie służą stabilności finansowej". "Liban i jego banki są zobowiązane do przestrzegania wszystkich przepisów i nie ma żadnego uzasadnienia dla amerykańskich restrykcji" - oświadczył szef resortu.
We wtorek ministerstwo skarbu USA nałożyło sankcje na trzech urzędników Hezbollahu, w tym dwóch parlamentarzystów i jednego z wysokich rangą działaczy tej organizacji.
To pierwszy przypadek restrykcji amerykańskich wobec zasiadających w parlamencie członków Hezbollahu, który w Libanie jest częścią koalicji rządowej.
Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo tłumaczył, że sankcje są efektem wzrastającego zjawiska korupcji wśród libańskich polityków.
Zarówno USA, jak i kraje należące do Ligi Arabskiej i Rady Współpracy Zatoki Perskiej (GCC) uważają Hezbollah za organizację terrorystyczną. Unia Europejska na swą czarną listę nie wciągnęła całego Hezbollahu, lecz tylko jego ramię zbrojne. Działalność Hezbollahu w dużej mierze jest finansowana przez Iran, który jest w konflikcie dyplomatycznym z USA z powodu polityki nuklearnej Teheranu.
Hezbollah walczy u boku sił prezydenta Baszara el-Asada w Syrii oraz w Iraku przeciwko bojownikom z ekstremistycznej sunnickiej organizacji zbrojnej Państwo Islamskie (IS). Monarchie z regionu Zatoki Perskiej oskarżają także Hezbollah o wspieranie szyickich rebeliantów z ruchu Huti w Jemenie oraz bojowników w Bahrajnie, czemu Hezbollah zaprzecza. Z kolei Liga Arabska oskarża Hezbollah o to, że wspiera ugrupowania terrorystyczne w całym regionie.
>>> Czytaj też: Francja: znalezione w Libii rakiety Javelin są nie do użytku