Brytyjskie media podkreślają w czwartek skalę rekonstrukcji rządu dokonanej przez nowego premiera kraju Borisa Johnsona, wskazując na to, że czołowe stanowiska zajęli zwolennicy wyjścia z UE, co sugeruje zaostrzenie kursu w negocjacjach z Brukselą.

Centrowy "The Times" zaznaczył, że nowy premier przeprowadził "najbardziej brutalną czystkę w rządzie we współczesnej historii politycznej, jednocząc zespół, który wygrał (referendum ws.) brexitu przed trzema laty".

"Skala zwolnień - która sprawi, że zarządzanie parlamentem będzie jeszcze trudniejsze - wywołała wśród wielu osób dyskusje na temat możliwości przedterminowych wyborów. Charakter jego pierwszego przemówienia, które obejmowało obietnice dotyczące opieki społecznej, policji, czasu oczekiwania na wizytę u lekarza rodzinnego i działania na rzecz +zapomnianych+ miast, również wywołało spekulacje o wyborach" - pisze "The Times".

W komentarzu redakcyjnym gazeta podkreśliła, że stworzony w środę rząd jest "zgromadzeniem prawdziwych wyznawców brexitu", a nowy szef rządu "nie próbował zbalansować swojego zespołu pomiędzy prawym skrzydłem a lewym ani znaleźć miejsce dla swoich rywali w ramach gestu pojednania".

Jak dodano, nominacje dla zwolenników wyjścia z UE i czołowych postaci z kampanii referendalnej z 2016 roku oznaczają, że "jest to skład gabinetu, który nie będzie obfitował w spory", a "Johnson planuje dokończyć zadanie (wyjścia z UE) do 31 października, bez żadnego ale".

Reklama

"Ryzyka związane z takim podejściem są oczywiste. Johnson odziedziczył większość parlamentarną ledwie dwóch osób, a wydaje się lekkomyślne, aby tworzyć sobie nowych wrogów" - ostrzega gazeta.

Konserwatywny dziennik "The Daily Telegraph" także podkreśla skalę zmian w składzie rządu i zaznacza, że czołowe stanowiska zajęli "lojaliści kampanii za wyjściem z Unii Europejskiej i zagorzali zwolennicy Margaret Thatcher", którzy objęli cztery z pięciu najważniejszych pozycji w państwie.

Gazeta oceniła środowe przemówienie Johnsona jako "odświeżające" i "pozytywne", ale wskazała, że "priorytetem dla nowej administracji - w zasadzie podstawą jej przetrwania - jest zapewnienie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 31 października".

"Te nominacje podkreślają to, że Johnson zdaje sobie sprawę z tego, iż - niezależnie jak ambitny byłby jego program reform wewnętrznych - nic nie będzie możliwe, jeśli nie doprowadzi do brexitu" - podkreśla.

Tabloid "The Sun" ocenił z kolei, że "sensacyjne pierwsze przemówienie Borisa Johnsona na Downing Street wygląda na coś, co całkowicie zmienia sytuację". Jak podkreślono, nowy premier mówił "w takim tempie, ze szczegółami oraz energią, optymizmem i dumą narodową, że chyba wszyscy poza najbardziej zgorzkniałymi zwolennikami pozostania w UE musieli poczuć się zainspirowani".

"Możemy wszyscy podejść z cynizmem do tego, ile faktycznie uda się osiągnąć z brexitem wciąż będącym głównym zadaniem i niemal nieistniejącą większością w Izbie Gmin, ale cóż to był za huragan świeżego powietrza po trzech latach smutnego defetyzmu i paraliżu" - napisał "The Sun".

"Unia Europejska, tak jak krytycy naszego nowego premiera, może drwić, ile chce i nadal być uparcie destrukcyjna, jak była od 2016 roku, ale z taką siłą pierwszych salw ze strony Borisa jest bardzo prawdopodobne, że ludzie poprą go w sposób, w jaki nie poparli Theresy May" - analizuje tabloid.

Jak podkreślono, Johnson "słusznie ustawia Brukselę z pozycji odpowiedzialnych za to, jeśli będziemy zmuszeni do wyjścia z UE bez porozumienia". "Eurokraci zwyczajnie nie mogą już dłużej nalegać na krępowanie nas irlandzkim bezpiecznikiem, który nas związuje z nimi" - napisał "The Sun".

>>> Czytaj też: Bloomberg: Boris Johnson musi dorosnąć i potraktować brexit poważnie [OPINIA]