„Za drogi i zbyt niebezpieczny” – brzmią główne wnioski dotyczące perspektywy pozyskiwania energii z atomu, które w ubiegłym tygodniu zaprezentował Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych (DIW). Renomowany think tank, który blisko współpracuje z niemieckim ministerstwem środowiska, zachęca, aby politycy nie zmieniali planów i wyłączyli działające jeszcze w RFN reaktory najpóźniej do końca 2022 r. Taką decyzję rząd Angeli Merkel podjął krótko po katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej w Fukushimie w 2011 r.
W Niemczech działa wciąż siedem reaktorów, których łączna moc przekracza 9000 MW. W pierwszym półroczu atom w niemieckim miksie energetycznym odpowiadał za 13,1 proc. wytworzonej w tym czasie energii. Pierwszy reaktor z tej grupy zastygnie jeszcze w tym roku, kolejne trzy do końca 2021 r., a rok później zostaną zamknięte trzy ostatnie. Wraz ze zbliżającym się terminem decyzja wzbudza coraz większe kontrowersje. W ubiegłym miesiącu Herbert Diess, szef Volkswagena, który w samych Niemczech zatrudnia blisko 300 tys. pracowników, zarzucił politykom niekonsekwencję w procesie przechodzenia na odnawialne źródła energii.
„Jeśli ochrona klimatu jest dla nas ważna, elektrownie jądrowe powinny działać dłużej” – argumentował Diess na łamach berlińskiego dziennika „Tagesspiegel”. W podobnym tonie wypowiadają się politycy konserwatywno-liberalnego skrzydła rządzącej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Jednak większość sceny politycznej, którą w aspekcie ochrony środowiska zdominowały postulaty Zielonych, wspiera obraną już drogę postawienia w pełni na źródła odnawialne.
Anna Veronika Wendland z Herder-Institut, jedna z nielicznych w Niemczech badaczy, którzy optują za pozostaniem przy energii atomowej, wskazuje, że OZE ze względu na swoje uzależnienie od warunków pogodowych potrzebują dodatkowego zabezpieczenia. – Dlatego niemiecki rząd uzależnia się od gazu – mówi w wywiadzie dla magazynu „Cicero”. Według Wendland tani gaz z Rosji może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Niemiec. Ekspertka postuluje, aby elektrownie atomowe mogły działać jeszcze przez kolejne dekady, m.in. po to, żeby dać czas na rozwój technologii umożliwiających magazynowanie energii wytwarzanej przez źródła odnawialne.
To nie jest jednak głos dominujący. „Dotacje i specjalne taryfy na przedłużenie okresu eksploatacji nie są zalecane, ponieważ będzie to podtrzymywało ryzykowny i nieopłacalny przemysł jądrowy” – sugerują politykom badacze z DIW. To, czy debata nie zaostrzy się w najbliższych trzech latach, zależy w dużym stopniu od tempa budowy nowej infrastruktury. W pierwszym półroczu farmy wiatrowe odpowiadały już za 24,3 proc. produkcji prądu w RFN. Ale w tym samym czasie do sieci podłączono bardzo małą liczbę nowych wiatraków o łącznej mocy zaledwie 300 MW. Dla porównania instalacje dołączone w ubiegłym roku odpowiadały za dodatkowe 2400 MW, a w 2017 r. nawet za 5300 MW.
Nowe inwestycje są masowo zaskarżane w sądach przez wspólnoty lokalne, które nie chcą farm w pobliżu swoich wsi i miasteczek. Jak ustalił „Handelsblatt”, niemal każda planowana budowa trafia do sądu, a na terenie kraju działa w tej sprawie ponad 1000 inicjatyw obywatelskich. Najczęstszym powodem interwencji jest domniemane zagrożenie dla różnych gatunków zwierząt. W związku z tym współrządzący socjaldemokraci zaapelowali do kanclerz Merkel o zwołanie specjalnego szczytu w tej sprawie, aby politycznie odblokować inwestycje w nowe wiatraki. ©℗
>>> Czytaj też: Zielona energia może rozwijać się bez subsydiów
mroje(2019-07-31 10:18) Zgłoś naruszenie 1110
Niemcy powinni zastąpić wiatrakami węgiel brunatny, którego spalają najwięcej na świecie ! Likwidacja atomu nie zmniejszy emisji Co2, a odpowiadają za 25 % emisji europejskiej. Tylko wg Niemiec węgiel brunatny , to nie węgiel , nie limituje go zurzycie......
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzEndrju Duda(2019-07-31 13:20) Zgłoś naruszenie 01
Piękny tęczowy chłopcze! Nie idź tą drogą! Użyj słownika ortograficznego!
M5an(2019-07-31 12:48) Zgłoś naruszenie 492
Niemcy to banda i diotów, jeśli KTOKOLWIEK mi jeszce raz powie, że mamy się na nich wzorować i fokle to ma w ***** Energia z atomu jest NAJTAŃSZĄ jaka w ogóle jest, a jak się postawi na rekatory na tor, to również jest bezpieczna i kompletnie ekologiczna. A wiatrakmi to se można zboże zmielić, czy ci i dioci patrzyli na korelajce między wzrostem gospodarczym, cywilizacyjnym, technolgoią a konsumpcją energii? Wiatrem chcą się wyżywić, barany? A ktoś ich poinformował, że ta energia nie jest nieskończona i jej nadmierne zużywanie powoduje konsekwencje? Czy rozumieją co się dzieje jak z systemem atmosferycznym jak wypompuje się te terawaty? Banda półgłówków.
OdpowiedzGreenish(2019-07-31 12:16) Zgłoś naruszenie 31
Zieloni w Polsce są za budową elektrowni atomowej, a Zieloni w Niemczech za ich likwidacją. Widać, że zieleń też ma różne odcienie
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzkukus(2019-07-31 16:23) Zgłoś naruszenie 10
Najpierw będą za budową a jak już zbudują to będą za liwkidacją. W ten sposób mają postulaty wyborcze na lata :)