Jeśli niepewność związana z pandemią utrzyma się dłużej, powodując trwałe zmiany m.in. na rynku pracy, może dość do obniżki cen w mieszkaniówce - oceniła we wtorkowej analizie Agnieszka Mikulska z firmy doradczej CBRE. Dodała, że w najbliższym czasie oczekiwana jest raczej stabilizacja.

Mikulska zaznaczyła, że w perspektywie ostatnich kilku lat przeciętne ceny mieszkań na rynku pierwotnym w Trójmieście, Krakowie czy Wrocławiu rosły szybciej niż w Warszawie. Według niej m.in dlatego, że inwestorzy z całej Polski, poszukujący mieszkań na wynajem w atrakcyjnych lokalizacjach, zwracali się ku rynkowi trójmiejskiemu czy krakowskiemu.

"W rezultacie w tych miastach, szczególnie w Trójmieście, powstała szeroka oferta lokali kierowanych przede wszystkim do nabywców inwestycyjnych, często z przeznaczeniem pod najem krótkoterminowy" - wyjaśniła. Wskazała też na lokalny popyt. "W ostatnich czterech latach nie tylko ceny mieszkań, ale również przeciętne wynagrodzenia rosły szybciej na rynkach lokalnych niż w Warszawie" - wyjaśniła. Dodała, że rosnące możliwości finansowe nabywców, w połączeniu z ograniczoną ofertą, wpłynęły na szybszy wzrost cen.

Eksperci CBRE wyliczyli, że średnia cena mieszkań sprzedanych w Warszawie w pierwszym kwartale 2020 r. wyniosła ok. 9,8 tys. zł za metr kwadratowy. W porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej oznacza to wzrost o 6 proc. Podkreślili, że szybciej ceny rosły w regionach. Na pierwszym miejscu znalazł się Kraków. Na początku roku metr kwadratowy mieszkania kosztował tam 9,3 tys. zł, czyli o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. Na drugim miejscu uplasował się Wrocław - gdzie za metr kw. płacono ok. 8,6 tys. zł, o 16 proc. więcej niż w pierwszym kwartale ubiegłego roku. Trzecie było Trójmiasto (ok. 8,9 tys. zł, o 14 proc. więcej niż rok wcześniej).

>>> Polecamy: Kogo pandemia zmusiła do zmiany zawodu? Oto branże, które cieszą się zainteresowaniem

Reklama

Z kolei w Łodzi za metr kwadratowy mieszkania płacono ok. 6,3 tys. zł, o niecałe 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast w Poznaniu wzrost cen nieruchomości był porównywalny z warszawskim: metr kwadratowy na początku tego roku to koszt ok. 7,6 tys. zł, o 6 proc. więcej niż rok temu - dodali.

"Aktualne analizy wskazują wyraźnie, że w większości dużych miast ceny mieszkań sprzedanych rosły do ostatniej chwili w ślad za cenami ofertowymi" - ocenili eksperci CBRE. Zwrócili uwagę, że na rynku niewiele jest gotowych niesprzedanych mieszkań, a "zaawansowane projekty mają zadowalające wyniki sprzedaży". Znaczna część wzrostu cen mieszkań wynikała też z przyczyn niezależnych od deweloperów - np. większych kosztów budowy czy rosnących wynagrodzeń. "Niektóre powody inwestowania w mieszkania pozostają aktualne, jak np. rekordowo niskie stopy procentowe" - dodali.

Mikulska przyznała, że w obecnej sytuacji trudno przewidywać, czy wystąpią spadki cen i jaka będzie ich skala. "W najbliższej perspektywie oczekiwana jest raczej stabilizacja" - oceniła Mikulska. Według niej jeśli niepewność związana z pandemią utrzyma się dłużej, powodując trwałe zmiany na rynku pracy i w otoczeniu ekonomicznym, obniżki cen będą możliwe. "Po kryzysie 2008 r. przeciętne ceny ofertowe nowych mieszkań charakteryzowały się największą inercją na rynku warszawskim, spadki szybciej zaobserwowano na rynkach regionalnych" - podkreśliła. Zastrzegła, że trudno porównywać te dwie sytuacje, bo wówczas mieliśmy do czynienia z bańką spekulacyjną i jeszcze przed recesją akceptacja nabywców dla rosnących cen wyraźnie zmalała. "Można jednak spodziewać się, że ta akceptacja również teraz będzie niższa, co może przełożyć się na ceny" - podsumowywała Mikulska.

>>> Polecamy: Niemiecki handel w zapaści. Tak źle nie było od zjednoczenia kraju