Oczekiwania wobec ekonomistów są bardzo wysokie. Proszę przewidzieć kurs złotego do euro na koniec 2009 roku, ile potrwa kryzys finansowy, czy PKB Polski w 2009 roku wzrośnie o 2 proc., czy skurczy się o 1 proc. Na wszystkie te pytania nie ma prostych odpowiedzi. Ekonomista musi być dwuręki, musi pokazać, od czego zależy wzrost gospodarczy, musi wskazać, że często relacje między zmiennymi ekonomicznymi nie są stabilne; dotyczy to szczególnie sytuacji kryzysowych.
Dwurękich ekonomistów nie lubią też media elektroniczne, gdzie czas to przecież duży pieniądz. Dlatego w wypowiedziach w telewizji ekonomiści posługują się głównie „setkami”, a w ramach setek nie ma miejsca na głęboką analizę, trzeba od razu przejść do wniosków i jeszcze przedstawić je w atrakcyjnej medialnej formie, czyli najlepiej z odrobiną sensacji i humoru.
Innym problemem jest zacietrzewienie i okopanie się w swoich poglądach, powszechne na całym świecie, ale szczególnie silnie zakorzenione w Polsce. Bardzo rzadko obserwuje się ewolucje poglądów, często zanim jakiś ekonomista zabierze głos, można od razu zgadnąć, co powie, bo zawsze mówi to samo. Gospodarka zmienia się bardzo szybko, jest bardziej globalna niż kiedykolwiek i znane z książek ekonomii reguły często przestają działać. Na przykład inflacja staje się globalna i maleje skuteczność krajowej polityki pieniężnej. Jak krajowy bank centralny ma stabilizować inflację, która zmienia się w rytm inflacji globalnej? Wobec zmieniających się faktów, trzeba odpowiednio dostosowywać diagnozę, wybierać właściwe modele. Kiedyś ktoś zapytał lorda Keynesa, dlaczego diametralnie zmienił zdanie w pewnej sprawie. Keynes odpowiedział: „kiedy fakty się zmieniają, ja zmieniam swoją opinię”. Jakość debaty ekonomicznej w Polsce wzrosłaby, gdyby było mniej zacietrzewienia i więcej otwartości intelektualnej na zmiany.
Czy ekonomiści mogą przewidzieć kryzys, hossę, kursy walutowe itp. Liczne badania pokazują, że zawsze komuś to się udaje, jednak nie wiadomo, komu z olbrzymiej rzeszy prognozujących uda się to akurat w danym roku. Podobnie było z kryzysem finansowym. Ci nieliczni, którzy go przewidzieli, chodzą w glorii sławy. Oczywiście nie można wykluczyć, że te osoby posiadają wyjątkowe zdolności prognozowania, ale kolejne lata to zweryfikują. Jednoręki może być bandyta, ekonomista powinien mieć dwie ręce, w przeciwnym przypadku często bywa intelektualnym kaleką.
Reklama