Do południa WIG20 pozostawał w silnym trendzie wzrostowym i był najbardziej rosnącym indeksem w Europie przy coraz wyższych wycenach banków. Liderem był BRE zyskujący 11 proc., ale wraz z nim dobrze spisywały się PEKAO i PKO BP. Duże wzrosty przełożyły się też na rynek walutowy, gdzie złoty zyskiwał wraz z rosnącymi indeksami. Decyzja Rada Polityki Pieniężnej o nie zmienianiu stóp procentowych pozostała zupełnie nie zauważona.

Rosnąc przy dużych obrotach pierwszy opór rynek napotkał dopiero przy poziomach piątkowych maksimów, czyli przy niemal 4 proc. zwyżce. Wtedy też pojawiła się informacja, że PKB w Stanach w pierwszym kwartale spadł aż o 6,1 proc. zamiast oczekiwanych 4,7 proc. Uwzględniając również spadek w ostatnim kwartale 2008 roku tak słaby odczyt oznacza, że gospodarka USA przeżywa najgorsze pół roku od 1958 roku. Jedną z przyczyn tak dużej różnicy pomiędzy prognozami a faktami było aż 4 procentowe ograniczenie wydatków rządowych. Dodatkowo mniejszy od prognoz okazał się wskaźnik wydatków konsumpcyjnych, co nie wróży dobrze dalszemu wzrostowi.

Informacje osłabiły morale byków, ale wzrosty wciąż pozostawały niezagrożone. Co prawda moment był o tyle newralgiczny, że WIG20 cofnął się od poziomu piątkowego maksimum, a to oznaczało, że kolejne próby przełamania go będą już znacznie trudniejsze. Ostatecznie korekta wzrostów skończyła się wraz z wejściem do gry Amerykanów, którzy ani trochę nie przejmowali się słabym PKB, ani informacją, że zgodnie z wynikami rządowego testu wytrzymałości banków co najmniej 6 instytucji z USA będzie potrzebować dokapitalizowania.

W końcówce do lidera zwyżki BRE dołączyło PEKAO rosnące o 8 proc., ale nie udało się już WIG20 przebić maksimów dnia. Zakończyliśmy wymazaniem poniedziałkowego spadku przy dwukrotnie większych niż wtedy obrotach. Taka sytuacja w czasie skróconego tygodnia notowań sugeruje, że dalsze wzrosty muszą nastąpić w ciągu kilku najbliższych sesji, ponieważ jest kapitał chętny do zakupów oraz pozytywne nastroje. W takich warunkach nawet kurcząca się w rekordowym tempie gospodarka amerykańska nie ma większego znaczenia.

Reklama