Warto w szczególności spojrzeć na dane ze Słowacji, której gospodarka w I kw. skurczyła się aż o 5.4 proc. r/r, podczas gdy oczekiwano spadku rzędu 2.4 proc. To pewnie efekt wejścia do strefy euro po bardzo niekonkurencyjnym kursie, co powinno służyć nam za przestrogę. Warto też dodać, że PKB Bułgarii spadło po raz pierwszy od 11 lat i to od razu o 3,5 proc.

Bardzo dobre wyniki KGHM nie starczyły więc by rynek mógł pnąć się do góry, ale wciąż żywy duch panującego już od dwóch miesięcy na giełdach optymizmu nie pozwalał na duże spadki. Rynek zachowywał się więc neutralnie w spokoju przyjmując złe dane ze strefy euro, której gospodarka w I kw. skurczyła się o 2,5 proc. kw/kw, czyli najwięcej od czasu gdy zaczęto gromadzić dane w roku 1995. Nasz największy partner handlowy – Niemcy, jako ważny światowy eksporter, dostały ogromny cios w postaci spadku dynamiki PKB o 3,8 proc. kw/kw, czyli najwięcej od czasu zjednoczenia Niemiec w 1990 roku.

Indeks w obliczu takich informacji zabarwił się na czerwono, ale spadki były kosmetyczne. Popołudniu wspierały bowiem inwestorów doniesienia z USA, gdzie produkcja przemysłowa spadła co prawda zgodnie z prognozami o 0,5 proc., ale indeks nastroju Uniwersytetu Michigan czy indeks NY Empire State zaskoczyły już pozytywnie. Byki dostały więc impuls by notowania zamknąć na niewielkim, ale plusie.

Na rynku walutowym złoty z początku się osłabiał, co było wynikiem słabości euro w stosunku do dolara po danych Eurostatu o słabej dynamice PKB w Europie. Jednak wejście Amerykanów do gry koło godziny 14 oraz zaskakująco dobre dane o saldzie rachunku obrotów bieżących spowodowany zmianę trendu. Podać należy, że w porównaniu r/r eksport Polski spadł o 16.3 proc., czyli wyraźnie wolniej niż pikujący o 26.2 proc. import. Marzec zamknął się więc nadwyżką, a lutowe saldo dodatnie zostało jeszcze zweryfikowane w górę. To dobrze rokuje na przyszłość.

Reklama

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi