W ubiegłym tygodniu kurs ropy Brent notowanej na giełdzie w Londynie wzrastał na fali poprawy nastroju na światowym rynku finansowym, podejmując nieudaną próbę trwałego przebicia psychologicznej bariery 60 dolarów za baryłkę. Dodatkowo wraz ze wzrostem apetytu na ryzyko spadła atrakcyjność dolara, którego uważa się za bezpieczną zatokę w okresie zwiększonej niepewności. Popyt wspierały także informacje o wzroście produkcji w chińskich rafineriach. Ponadto w kwietniu ponownie wzrósł poziom importu ropy przez Państwo Środka.

Mimo wskazanych wyżej czynników, w notowaniach „czarnego złota” pod koniec minionego tygodnia obserwowaliśmy chwilowe odreagowanie ostatnich wzrostów. Nastroje inwestorów popsuł raport Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), która poinformowała, że światowy popyt na ropę w 2009 r. spadnie najsilniej od 1981 roku. Agencja dodała, że ostatnie silne wzrosty są jedynie skutkiem poprawy sentymentu wśród inwestorów, a nie odzwierciedleniem fundamentów światowej gospodarki. Za spadkami cen ropy może przemawiać także fakt, że obecnie poziom zapasów tego surowca w krajach rozwiniętych jest najwyższy od 1993 roku. Dodatkowo jak wynika z raportu IEA, państwa należące do organizacji OPEC w kwietniu wydobyły więcej ropy, niż w marcu tego roku, co świadczy o tym, że część państw zrzeszonych w OPEC skorzystało z wysokich cen „czarnego złota” i przekroczyło przyznane limity. Kuwejcki minister do spraw ropy twierdzi, że nie ma powodu, aby na najbliższym posiedzeniu kartel zrzeszający eksporterów ropy kontynuował cięcia limitów wydobycia ropy. Spadki z końca ubiegłego tygodnia wspierane były także przez słabe dane makroekonomiczne. W piątek poznaliśmy publikacje na temat dynamiki produktu krajowego brutto w Eurolandzie. Gospodarka na Starym Kontynencie w pierwszych trzech miesiącach tego roku skurczyła się o blisko 5% w ujęciu rocznym.

Wraz z poprawą nastrojów na światowych rynkach finansowych ropa odreagowała spadki z końca ubiegłego tygodnia i ponownie podjęła próbę trwałego przebicia bariery 60 dolarów za baryłkę, która zakończyła się kolejnym niepowodzeniem. Niepokoje w Nigerii, która jest największym producentem ropy w Afryce, wsparły stronę popytową. W niedziele nigeryjscy bojownicy wysadzili w powietrze dwa rurociągi transportujące ropę i gaz ziemny. Rozpoczęli także blokadę głównych szlaków transportowych tego surowca. Dodatkowo niepewność wzrosła wraz z pojawieniem się informacji o pożarze w rafinerii Sunoco w USA. Kolejnym argumentem, który może przemawiać za dalszymi zwyżkami cen ropy jest perspektywa wzrostu światowego popytu, związana ze zbliżającym się sezonem wakacyjnym.

W drugiej połowie ubiegłego tygodnia obserwowaliśmy znaczny spadek cen miedzi na fali aprecjacji dolara oraz pogarszającego się nastroju na światowym rynkach finansowych. Dodatkowo inwestorzy obawiają się nadpodaży metali przemysłowych o czym mogą świadczyć dane z Chin, gdzie import miedzi w kwietniu wzrósł do rekordowych poziomów. Państwo Środka wykorzystało stosunkowo niskie ceny metali przemysłowych na początku roku w celu zwiększenia poziomu zapasów strategicznych i przy obecnych cenach miedzi nie należy oczekiwać, że utrzyma dynamikę zamówień na tak wysokim poziomie. Pomimo obaw ze strony inwestorów miedź zyskiwała na wartości dzięki wzrostom na światowych giełdach na początku bieżącego tygodnia.

Reklama

Pod koniec ubiegłego tygodnia złoto zyskiwało na wartości zbliżając się do poziomu 935 dolarów za uncję. Główną przyczyną wzrostu kursu metali szlachetnych były spadki na giełdach, wspierane przez słabe dane makroekonomiczne. Sytuacja diametralnie zmieniła się na początku bieżącego tygodnia. W poniedziałek cena złota zniżkowała o ponad 10 dolarów za uncję na fali poprawy sentymentu na światowych rynkach finansowych. Silniejsze spadki hamowane są przez realny popyt ze strony Indii, największego na świecie konsumenta złota.

ikona lupy />