Od kilku dni Rosja, jak pisze AFP, straszy wizją nowej wojny gazowej z Ukrainą. W czasie poprzedniej na skutek konfliktu na tle cen rosyjskiego gazu dla Ukrainy oraz stawek, które Kijów pobiera za tranzyt rosyjskiego surowca do Europy, Rosja wstrzymała dostawy dla Ukrainy, a potem dla odbiorców w Europie. Zdaniem Moskwy ukraińska kompania gazowa Naftohaz nie ma środków na zakup od Rosji gazu, by napełnić nim zbiorniki z myślą o zimie.

Prócz dostaw na bieżące potrzeby Ukraina, która sprowadza gaz z Rosji, powinna kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników około 21 mld metrów sześciennych gazu za ok. 4,8 mld dolarów. Władze w Kijowie ubiegały się o kredyt od Rosji m.in. na zakup tego gazu, ale Moskwa odmówiła pożyczki. W zeszłym tygodniu prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział na szczycie UE-Rosja w Chabarowsku, że Moskwa "jest gotowa pomóc państwu ukraińskiemu", ale chciałaby, "aby znaczną część tej pracy wzięła na siebie Unia Europejska".

W czwartek premier Włoch Silvio Berlusconi oświadczył, że poprze apel Rosji do Unii o pomoc dla Ukrainy w uregulowaniu płatności za rosyjski gaz.



Reklama