Według danych firmy monitorującej rynek paliw e-petrol standardowa marża w naszym kraju powinna wynosić 20-25 groszy. Stacje trzymały się tej średniej nawet w zeszłym roku, kiedy notowania ropy na światowych giełdach biły rekordy, a cena benzyny w kraju zbliżała się do 5 zł za litr. Ale to już historia. Teraz dystrybutorzy zbijają fortunę na narzutach, choć ropa na świecie jest o połowę tańsza. Co się stało? Wykorzystują rosnące jak na drożdżach zapotrzebowanie na paliwo.

Bohdan Bartoszewicz, ekspert firmy doradczej Deloitte, przyznaje, że ceny rosną, ponieważ zwiększa się popyt na benzynę i diesla związany z urlopami. Do tego do symbolicznej granicy 5 zł za litr jest na razie daleko. Gdyby skoczyła do tego poziomu, Polacy odstawiliby samochody do garaży albo prywatni importerzy zaczęliby sprowadzać paliwo z Zachodu, bo byłoby o wiele tańsze niż w Polsce.

Więcej: w artykule "Tankujemy z gigantyczną marżą" na dzienniku.pl

Reklama