Towarzyszyły temu pokaźne obroty, co sugerowało, że wynik sesji nie był efektem jedynie bierności popytu. Trzeba przy tym podkreślić, że w dalszym ciągu na rynku nie stało się nic, co pozwalałoby mówić o ostatecznych rozstrzygnięciach w kwestii załamania się blisko 7-miesięcznej tendencji zwyżkowej. Tu wciąż kluczowym poziomem pozostaje 35,8 tys. pkt dla WIG, a od tej bariery dzieli nas ponad 1 tys. pkt.

Nastroje na światowych parkietach kształtują dziś zarówno korzystne zakończenie wczorajszej sesji w USA, jak i doniesienia z Chin, które umacnia przekonanie o przyspieszaniu tamtejszej gospodarki. Reakcja tamtejszej giełdy na te wiadomości była dość mocna, ale nie euforyczna. Zyskała ona ponad 2%. Entuzjazm tonowały spadek eksportu oraz przyspieszenie akcji kredytowej, które podtrzymuje zagrożenie przegrzaniem koniunktury.

Chińska giełda wyróżniła się na tle innych azjatyckich parkietów, które generalnie nie odnotowały większych zmian. Na ich zachowanie bez wątpienia wpływ miał mniejszy od pierwotnie wskazywanego wzrost japońskiego PKB w II kwartale. Pierwsze szacunki mówiły o wzroście o 3,7% w ujęciu zannualizowanym. Dziś zweryfikowano te dane do 2,3%.

Uwagę naszych inwestorów przyciągają jednak doniesienia krajowe. Trwa dyskusja na temat wpływu kształtu przyszłorocznego budżetu i związanych z tym potrzeb pożyczkowych na złotego oraz ceny obligacji. Nie można też zapominać o planowanej ogromnej podaży akcji państwowych spółek na rynku pierwotnym, co może odciskać piętno na kondycji giełdy. Tym bardziej, że zazwyczaj oferty prywatyzacyjne przeprowadzane są po atrakcyjnych cenach. Top przy obecnych wysokich wycenach giełdowych ma bardzo duże znaczenie i wywierać będzie presję na ich spadek.

Reklama

Złoty już wczoraj znalazł się w zagrożeniu, kiedy kurs CHF/PLN sięgnął 2,755, czyli górnej granicy ponad miesięcznej konsolidacji. Ostatecznie oporu nie udało się pokonać. Ale dziś mamy kolejny atak na niego i notowania franka wychodzą powyżej 2,76 zł. Pokonanie tej bariery staje się więc bardzo realne. To zaś oznaczałoby zmianę trendu na i zapowiadało nawet sięgnięcie przez CHF/PLN poziomu 3 zł. Taki obrót spraw oznaczałby, że plany budżetowe rządu zrobiły na inwestorach złe wrażenie. Sprawa jest tym bardziej „delikatna”, że w zakresie globalnych przepływów kapitału kolejny tydzień widać ostrożniejsze podejście inwestorów do rynków wschodzących. Po tym, jak na przełomie sierpnia i września odpłynęło sporo pieniędzy z tych rynków, w ostatnich dniach wróciła nie jedynie część z nich.

WYKRES DNIA

Sierpniowa produkcja przemysłowa w Chinach pozytywnie zaskoczyła analityków. Spodziewali się wzrostu o 11,8% r/r. Tymczasem wyniósł on 12,3%. Tym samym podtrzymana została tendencja wzrostowa w tym względzie. Jednocześnie przyspieszyła też zwyżka sprzedaży detalicznej, do 15,4%. W tym względzie pozytywne zaskoczenie było symboliczne. Lepszym danym gospodarczym towarzyszyła kolejny raz deflacja. Przyspieszeniu uległa akcja kredytowa. Sięgnęła 60 mld USD, czyli znacznie więcej niż oczekiwano i więcej niż w lipcu. Utrzymał się więc czynnik, skłaniający do obaw o przegrzanie chińskiej gospodarki.

Premia za ryzyko

Mimo, że na świecie w ostatnich dniach premia za ryzyko zaczęła się stopniowo obniżać i zbliżyła się do tegorocznego minimum, to w przypadku naszych obligacji obserwujemy jej wzrost. Różnica rentowności polskich i niemieckich papierów 10-letnich podniosła się wczoraj do 2,95 pkt proc. To poziom wyraźnie wyższy niż średnio w ostatnich 12 miesiącach. W tym kontekście trudno mówić, że nasz kraj staje się coraz lepiej postrzegany przez inwestorów. Można odnieść wręcz przeciwne wrażenie, że przedstawienie planów dotyczących przyszłorocznego budżetu pogorszyło nastawienie do naszych aktywów.

Rosnąca premia za ryzyko inwestycji w polskie obligacje jest niekorzystnym zjawiskiem, ale osiąganie przez nią coraz wyższych poziomów na dłuższą metę tworzy bardziej sprzyjające warunki do lokowania na tym rynku.

ikona lupy />
Różnica rentowaności polskich i niemieckich obligacji 10-letnich / Inne