Oceniając szanse na udane procesy prywatyzacyjne postanowiliśmy sprawdzić jak w ostatnim czasie wiedzie się innym „tymczasowym” właścicielom przedsiębiorstw przeznaczonych do sprzedaży. Okazuje się, że nienajlepiej. Najlepszym czasem na prywatyzację były lata 2006-2007. Wtedy też fundusze venture capital sprzedawały najwięcej spółek po rekordowo wysokich cenach.

Wprawdzie w ciągu ostatnich dwóch kwartałów wyceny spółek na światowych parkietach wyraźnie się odbiły, co pomogło zbudzić ze stanu hibernacji rynek pierwotnych emisji (IPO), lecz fundusze private equity w dalszym ciągu borykają się z olbrzymi problemami. Najważniejszy z nich to płynność, aby pozyskać kapitał na nowe inwestycje trzeba albo znaleźć nowych inwestorów z grubym portfelem, albo sprzedać część aktywów portfelowych.

W III kw. 2009 r. o 49 proc. (z 5,3 mld USD do 2,7 mld USD) w stosunku do poziomu sprzed roku spadła łączna wartość środków zgromadzonych przez fundusze venture capital w ramach wyjść z inwestycji (pierwsze oferty publiczne oraz fuzje i przejęcia). Upłynnienie spółek portfelowych zajmowało funduszom o 23 proc. więcej czasu niż przed rokiem – przeciętnie spółki sprzedawane w III kw. 2009 r. dojrzewały pod okiem „venture kapitalistów” 6 lat i jeden miesiąc, podczas gdy w III kw. 2008 r. średni czas oczekiwania na wyjście z inwestycji wynosił 5 lat.

Jednocześnie kwoty uzyskiwane z finalizacji inwestycji były w minionym kwartale przeciętnie o 21 proc. niższe niż przed rokiem (16,5 mln USD względem 20,9 mln USD w III kw. 2008 r.). Od początku roku na giełdę w Nowym Jorku trafiło zaledwie 5 spółek ze wsparciem funduszy venture. O wpływie kryzysu finansowego na rynekIPO może świadczyć także fakt, że w całym 2008 roku takich emisji było 7, natomiast w 2007 r. aż 76 na łączną wartość 6,8 mld USD, tj. jedenastokrotnie większą niż w 2008 r . Większość wyjść (a dokładniej mówiąc 71) dokonano poprzez fuzje i przejęcia. Podmioty kupujące spółki od funduszy venture capital płaciły średnio 22 mln USD za spółkę – to o 54 proc. mniej niż w III kw. 2008 r.

Reklama

Można więc śmiało postawić tezę, że na skutek kryzysu finansowego pieniądze zostały zamrożone w funduszach venture capital na długie lata. Nie dość, że wydłuża się okres wyjścia z inwestycji, to przyparci do muru zarządzający muszą akceptować niższe stopy zwrotu. Zdrowym zjawiskiem natomiast wydaje się zdecydowana przewaga po stronie kupujący strategicznych inwestorów branżowych, a nie jak to miało miejsce przed 2008 r. instytucji finansowych, niekoniecznie zainteresowanych trwałym rozwojem spółek, lecz przede wszystkim szybkim zyskiem.

Analogie między branżą funduszy venture capital, a sytuacją skarbu państwa, które zamierza upłynnić sporą część posiadanych zasobów nasuwają się więc same. Wnioski? O sukces może być bardzo trudno, a na trudnym rynku łatwiej znaleźć inwestorów branżowych niż finansowych.

ikona lupy />
Pierwsze oferty publiczne (IPO) z udziałem venture capital. / Inne
ikona lupy />
Wartość transakcji venture capital - wyjścia z inwestycji przez IPO oraz fuzje i przejęcia (mld USD) / Inne