Musielibyśmy jednak w latach 2011 – 2030 zainwestować aż 92 mld euro (czyli około 380 mld zł), które przyniosłyby w tym samym czasie tylko 30 mld euro oszczędności. Te wydatki w przeważającej większości miałyby ponosić firmy z sektorów mobilizowanych do ograniczania emisji CO2, jednak pośrednio zapłacimy za redukcję dwutlenku węgla wszyscy. Wzrosłyby bowiem koszty działania firm energetycznych, chemicznych czy hutniczych, a w ślad za tym również ceny ich produktów: prądu, kosmetyków, chemii gospodarczej.
Znacznie wyższe byłyby koszty budowy domu, należy się również liczyć ze wzrostem opłat za odbiór odpadów. Według autorów raportu, aby osiągnąć redukcję o 120 mln ton do 2030 r., trzeba by zainwestować w energetykę, która jest największym emitentem tego gazu, aż 35 mld euro. Koszty działania tego sektora wzrosłoby jednak w tym czasie o 4,3 mld euro. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że przynajmniej część tych kosztów zostałaby przerzucona na odbiorców prądu, czyli że energia musiałaby zdrożeć.

>>> Polecamy cały artykuł: Polska zapłaci fortunę za ratowanie klimatu

Reklama