Rząd chce, by wcześniejsze emerytury dotyczyły wyłącznie osób zatrudnionych do końca 1998 roku. Ich koszt wylicza na 1 mld zł – informuje „Rzeczpospolita”.

Ministerstwo Pracy przygotowało listę około 51 stanowisk, które będą uprawniać do przejścia na wcześniejszą emeryturę po 20 latach dla kobiet i 25 dla mężczyzn (w tym 15 lat w warunkach szkodliwych). Kierowało się głównie kryteriami medycznymi.

Z szacunków wynika, że byłaby to grupa około 270 tys. osób, zamiast 1,3 mln uprawnionych obecnie. Związkowcy jednak uznali to za niewystarczające. Chcieli, aby poszerzyć wybrańców o wszystkich lekarzy i pielęgniarki – czyli cały personel medyczny mający kontakt z chorymi.

Ponadto postulowali włączenie nauczycieli, drogowców, budowlańców, leśników oraz pracowników przemysłu pracujących w systemie trójzmianowym. Warunkiem dodatkowym było, aby wcześniejsze emerytury były świadczeniami niewygasającymi dla osób zatrudnionych po 1 stycznia 1999 roku.

Reklama

– Oznaczałoby to, że ludzie nadal mogą pracować w warunkach szkodliwych, ale pomostówka już im nie przysługuje – komentuje Janusz Śniadek, szef NSZZ „Solidarność”.

Ministerstwo Pracy szacuje, że emerytury pomostowe odciążą budżet państwa, z którego dziś są wypłacane świadczenia. Mniejsza liczba uprawnionych spowoduje, że w 2009 roku nowi młodzi emeryci kosztować będą państwo 20 – 30 mln zł. Docelowo zaś z kasy państwa na ten cel ma iść 600 – 700 mln zł rocznie. W sumie wcześniejsze emerytury mają kosztować około 1 mld zł.

POL