Przed tygodniem konsorcjum to wycofało swą ofertę właśnie z powodu braku porozumienia z kilkoma związkami.

To premier Silvio Berlusconi przekonał potencjalnych inwestorów, by powrócili do stołu rokowań ze związkowcami, mimo ich wcześniejszych deklaracji o tym, że praktycznie nie widzą możliwości dalszych rozmów. Ostatecznie po serii wielostronnych negocjacji, prowadzonych pod auspicjami rządu, udało się doprowadzić do porozumienia między CAI a lewicową centralą CGIL, i to w dniu, w którym zgodnie z zapowiedziami Urząd Lotnictwa Cywilnego mógł odebrać licencję liniom, zadłużonym na około 1 miliarda euro.

Urząd nakazał rządowemu komisarzowi Alitalii przedstawienie do czwartku wiarygodnego planu ratowania linii. Ten zaś kilka dni wcześniej opublikował ofertę sprzedaży Alitalii, dzięki czemu zagwarantował, że firma będzie istnieć przynajmniej do 30 września, gdy minie termin wyznaczony potencjalnym nabywcom.

Jednocześnie do gry powróciły linie Air France, które przed kilkoma miesiącami prowadziły zaawansowane rozmowy na temat przejęcia pakietu kontrolnego nad Alitalią. Francuskie przedsiębiorstwo wycofało się wtedy jednak w związku z deklaracjami premiera Berlusconiego, który zapewniał, że uczyni wszystko, by linie pozostały we włoskich rękach. Obecnie Air France wyraziło zainteresowanie zakupem 10-20 procent udziałów.

Reklama

Kluczowe dla sukcesu porozumienia z konsorcjum CAI będzie jednak stanowisko związku zawodowego ANPAC, do którego należy trzy czwarte pilotów. To oni najgłośniej protestowali przeciwko powołaniu "nowej Alitalii" przez rodzimych inwestorów.

Sylwia Wysocka (PAP)