Chodzi o propozycję przedstawioną przez Rostowskiego wspólnie z minister pracy Jolantą Fedak na początku listopada. Zaproponowali oni, by 4,3 proc. z 7,3-proc. składki emerytalno-rentowej potrącanej z wynagrodzenia każdego pracownika, trafiającej obecnie do OFE, przekazywane było do ZUS. Do OFE trafiałoby tylko 3 proc. składki.
>>> Czytaj też: "Ministerstwo Pracy rozważa obniżenie składki do OFE"
Rostowski powiedział w RMF FM, że nie wycofał się z tego pomysłu, choć nadal nie zgadza się w tej sprawie z szefem doradców premiera Michałem Bonim (Boni jest tej propozycji przeciwny). "Ale zgadzamy się co do tego, że jest klika kluczowych problemów w tym obszarze, które musimy rozwiązać" - dodał.
>>> Czytaj też: "Większość wylosowanych klientów jest zadowolona z wyników OFE"
Minister przyznał, że jego pomysł nie rozwiązuje wszystkich kwestii, np. problemu niskiej rentowności funduszy. "To nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale drogę do euro by ułatwiło. Bez takiej zmiany mamy teraz stale narastający dług publiczny" - zaznaczył Rostowski.
>>> Czytaj też: "Nowy pomysł na reformę emerytalną: podział długu publicznego"