„Rynek kredytowy został wtedy faktycznie zamrożony, a wiodące firmy przemysłowe, blue chipy, miały problemy z pozyskaniem pieniędzy” – mówił dzisiaj Paulson dla telewizji Bloomberg – „Wiedziałem, że wtedy stanęliśmy nad krawędzią”.

Bezrobocie mogło wtedy z łatwością sięgnąć 20 proc., co oznaczałoby miliony utraconych miejsc pracy, miliony dodatkowo zlicytowanych domów i biliony oszczędności, które przepadłyby w oka mgnieniu – relacjonował ówczesny sekretarz skarbu.

Paulson, który właśnie wydał swoje wspomnienia pod tytułem „Na Krawędzi”, przyznał, że jest w stanie zrozumieć krytykę pomocy ratunkowej dla instytucji finansowych, takich jak Bear Stearns i American International Group. „W tym kraju nie lubimy pomocy finansowej. Sam nie znosiłem tego, co musimy robić. Ale było to znacznie lepsze niż inne alternatywy”.

Były sekretarz skarbu powiedział, że politykom i kongresmanom było niezwykle trudno stawiać czoła kryzysowi, który pogłębił się po bankructwie banku Łehman Brothers we wrześniu 2008 roku, ponieważ wszystko się działo tuz przed wyborami.

Reklama

„Kryzys kredytowy nie mógł przyjść w gorszym momencie”, gdyż członkowie Kongresu nie chcieli głosować na rzecz pomocy dla firm finansowych.

W przeciwieństwie do banku Bear Stearns, który został przejęty przez JPMorgan Chase & Co. z pomocą federalną, żadnego nabywcy nie można było znaleźć na Lehmana, co oznacza, że rząd nie mógł wkroczyć do akcji – mówił Paulsen. Dodał, że wśród osób, które straciły wtedy pracę, był jego brat Richard zatrudniony w oddziale Lehmana w Chicago.