Zyski i premie rosną jak na drożdżach. Jednak gospodarka pozafinansowa nadal cierpi. Kredyt jest drogi i trudny do uzyskania, a w większości krajów produkcja pozafinansowa nie wróciła jeszcze do poziomu sprzed kryzysu. Składane bezpośrednio po kryzysie deklaracje o skoordynowanych działaniach międzynarodowych mających zreformować światowe finanse okazały się puste. Globalne regulacje są postrzegane jako rozszerzenie wymogów kapitałowych.
Unia Europejska poświęciła wiele uwagi wzmocnieniu regulacji zarządzających inwestycjami alternatywnymi. Jednak problemy systemowe nie wzięły się z tego słabo uregulowanego sektora. Powstały w przeregulowanych instytucjach finansowych głównego nurtu. Ryzyko inwestycji alternatywnych było ograniczone przez ich własnych inwestorów i partnerów rynkowych – banki i brokerów rynku pierwotnego. Takie regulacje okazały się bardziej skuteczne niż oficjalny nadzór.
Lekcja jest oczywista, ale została zignorowana. System finansowy złożony z mniejszych instytucji monitorowanych przez innych uczestników rynku jest sprawny. Oligopol konglomeratów nieskutecznie regulowanych przez publiczną agencję, której brakuje zarówno technicznej kompetencji, jak i politycznego autorytetu, skuteczny nie jest.

Regulacja to obserwacja

Reklama
Poważna reforma musi się zacząć od realistycznej oceny tego, co regulacje mogą tak naprawdę osiągnąć. Regulatorzy mogą obserwować zgodność zachowań podmiotów rynkowych z obowiązującymi procedurami, ale mają ograniczoną zdolność do oceny tego zachowania. Znacznie łatwiej jest stwierdzić, czy bank detaliczny angażuje się w bankowość inwestycyjną, niż ocenić, czy zarządza swoją bankowością inwestycyjną dobrze. Taki nadzór jest niepożądany, nieefektywny i podatny na nadużycia. To doświadczenie nie tylko usług finansowych, ale wielu innych branż. Trudno sobie wyobrazić aktywności biznesowe o kulturach tak różniących się od siebie jak bankowość detaliczna i inwestycyjna. Ta pierwsza jest biurokratyczna i hierarchiczna, polega na przetwarzaniu milionów transakcji dziennie, ze znikomym odsetkiem błędów. Najlepiej wykonują ją ludzie, którzy identyfikują się ze swoimi klientami. Ta druga niesie z sobą pierwiastek przedsiębiorczości i ryzyka. Najlepsi bankierzy inwestycyjni są agresywni i skoncentrowani na sobie. Bankowość detaliczna jest oparta na relacjach, bankowość inwestycyjna opiera się na transakcjach. Napięcia pomiędzy różnymi częściami konglomeratu biznesowego są oczywiste we wszystkich przypadkach, a bankierzy inwestycyjni, bardziej wyrobieni politycznie, lepiej opłacani i sprawniejsi, zazwyczaj wygrywają.
Tworzenie konglomeratów finansowych jest bardziej wynikiem aspiracji ambitnych jednostek niż logiki biznesowej. Nie służy dobrze klientom, pracownikom i akcjonariuszom. Firmy, które w ten sposób powstają, są niesterowalne, a ich działalność pozostaje nieczytelna.

Małe jest lepsze

Publiczna działalność banków musi zostać ograniczona do pobierania depozytów i udzielania kredytów. Nie ma uzasadnienia, by podatnicy ubezpieczali ryzyko rynkowe. Jednocześnie doktryna instytucji zbyt dużych lub zbyt złożonych, by upaść, osłabia funkcjonowanie mechanizmów rynkowych, które są najskuteczniejszymi środkami zapobiegającymi podejmowaniu nadmiernego ryzyka. Zarówno klienci, jak i stabilność finansowa będą się miały lepiej, będąc obsługiwane przez większą liczbę wyspecjalizowanych instytucji o bardziej zdywersyfikowanych modelach biznesowych.