Aby móc umieścić dłużnika na czarnej liście w biurze informacji gospodarczej, wierzyciel musi spełnić kilka ustawowych wymogów.
W pierwszej kolejności powinien wezwać dłużnika do dobrowolnego uregulowania należności, w drugiej ostrzec przed tym, że jego dane mogą ewentualnie zostać przekazane do BIG. W praktyce wielu wierzycieli pomija te kroki i wpisuje na listy nawet osoby i firmy, które nigdy nie miały poważnie przeterminowanych zobowiązań płatniczych czy kredytowych.

Problem jest, ale nie nasz

Reklama
Zdarza się, że wierzyciele fałszują dokumenty, na przykład faktury lub korespondencję. Spośród wszystkich 6 mln dłużników zarejestrowanych w dwóch BIG-ach kilkanaście tysięcy stanowić mogą osoby wpisane na czarne listy nielegalnie.
Same biura informacji kredytowej przyznają, że problem znają (do Krajowego Rejestru Długów trafia co miesiąc kilkadziesiąt zarzutów w takich sprawach), ale są bezradne. Jedynie pośredniczą w przekazywaniu informacji o zadłużeniach osób fizycznych i prawnych, a w związku z tym nie są uprawnione do rozstrzygania, czy dany podmiot rzeczywiście jest dłużnikiem, czy też nie.
– Aby móc przekazać dane dotyczące dłużnika do biura informacji gospodarczej, wierzyciel musi najpierw podpisać odpowiednią umowę z biurem. Potem, zazwyczaj korzystając z elektronicznego serwisu, może samodzielnie dopisywać swoich dłużników do rejestru – tłumaczy Urszula Okarma, prezes zarządu Rejestru Dłużników ERIF BIG SA. Taki system działania powoduje, że na czarną listę wierzyciel dopisać może każdego. Informacji tej nikt nie weryfikuje, a BIG-i sprawdzają jedynie, czy wierzyciel dostarczył im wymagane dokumenty.
Teoretycznie wierzycielom, którzy niezgodnie z prawem umieścili osobę fizyczną lub firmę w rejestrze, grożą ustawowe kary. – Za podawanie do BIG fałszywych informacji, a także brak usunięcia na czas informacji o spłaconym zobowiązaniu, przewidziana jest grzywna w wysokości 30 tys. zł – mówi Mariusz Hildebrand, prezes zarządu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor SA. W praktyce są one nakładane tylko w sytuacji, gdy jakiś sfałszowany dłużnik odkryje, że jego nazwisko widnieje w rejestrze i zgłosi to np. w BIG.

Nie daj się zadłużyć

W przypadku nieuprawnionego wpisu do rejestru dłużnik może żądać od wierzyciela i BIG usunięcia swoich danych z listy w ciągu 14 dni oraz dochodzić swoich roszczeń przed sądem. Gdy np. przez firmę, która niezgodnie z prawem umieściła przedsiębiorcę w rejestrze dłużników, nie mógł zaciągnąć kredytu, może domagać się od niej rekompensaty.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku kilka tygodni temu uznał, że wierzyciel, który decyduje się na przekazanie informacji o zobowiązaniach dłużników do biura informacji gospodarczej, musi spełnić wszystkie wymogi przewidziane w ustawie o informacji gospodarczej. Zamieszczenie informacji bez wcześniejszego poinformowania o tym dłużnika jest niezgodne z prawem.

Ważne!

6 mln dłużników figuruje w dwóch biurach informacji gospodarczej. Wierzyciel ma 14 dni na wystąpienie do biura z żądaniem aktualizacji danych, jeśli dowiedział się, że przekazane informacje są nieprawdziwe albo dłużnik spłacił dług
Biura informacji nie weryfikują jak należy
Anna Kozanecka-Żarnecka
adwokat, Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna
Biura informacji gospodarczej ograniczają się jedynie do formalnej weryfikacji. Nie jest natomiast dokonywana ocena tego, czy zobowiązanie dłużnika w rzeczywistości istnieje.
W rejestrze może znaleźć się firma, która nie jest dłużnikiem. Zdarza się bowiem, że określone zobowiązanie ma charakter sporny, zaś na skutek późniejszego orzeczenia sądu okazuje się, że dług w ogóle nie istniał, a jednak był podstawą wpisu w rejestrze. Wówczas można mówić o naruszeniu dóbr osobistych w postaci dobrego imienia, renomy lub dobrej sławy podmiotu niesłusznie ujawnionego w rejestrze jako dłużnik.