– Na dobrą passę naszej waluty wpływ ma osłabianie szwajcarskiego franka i większej skłonności inwestorów do podejmowania ryzyka – wyprzedają franka i kupują mniej bezpieczne waluty – mówi Krzysztof Stępień, główny analityk AgioFunds TFI.
O postępującym umocnieniu złotego mówi także Piotr Soroczyński, główny analityk Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. – Uważam, że obecne umocnienie obserwowane od początku roku jest sezonowe i będzie trwało do lutego – mówi. Jego zdaniem jest to efekt nowego roku i tego, że inwestorzy otwierają na polskim rynku nowe pozycje. Następnie ma przyjść krótka korekta. Powtórzy się w lecie, a potem w październiku. Ostatecznie jednak po wahaniach nasza waluta będzie mocniejsza. – Do końca roku złoty umocni się o 4 – 5 proc., do 3,75 – 3,80 za euro – uważa Piotr Soroczyński.
Podobnie przewiduje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Do końca roku przewiduję stopniowe i spokojne umocnienie złotego – mówi.
Zdaniem ekspertów takie umocnienie nie zaszkodzi eksporterom. – Przed ostatnim silnym osłabieniem naszej waluty w drugiej połowie 2008 roku kurs euro kształtował się na poziomie 3,30 zł i eksporterzy dawali sobie radę.
Reklama
O wiele większym zagrożeniem dla przedsiębiorstw są silne wahania kursu – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. I dodaje, że do stopniowej aprecjacji waluty firmy mogą się przygotować i przed nią zabezpieczyć. – Instrumenty finansowe służące do tego są powszechnie dostępne i mogą być pomocne, o ile służą rzeczywiście zabezpieczeniu się przed wahaniami kursowymi, a nie spekulacji – uważa przedstawicielka PKPP Lewiatan.
Ponadto jej zdaniem w przypadku umocnienia naszej waluty amortyzatorem jest import półproduktów wykorzystywanych przez eksporterów do produkcji towarów. Gdy złoty się umacnia, ich koszty w pewnym sensie maleją, gdyż wydają mniej na import.
Według ekonomistów optymalnym poziomem kursu dla polskiego eksportu jest wycena euro na poziomie 3,6 – 3,7 złotego. Gdyby złoty umocnił się do 3,5 zł za euro w ciągu tego roku, byłaby to aprecjacja zbyt silna i szybka i mogłaby zdusić nasz eksport. Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny.
A co z importerami? Zdaniem przedstawicielki PKPP Lewiatan nie ma złotego środka, czyli kursu, który odpowiadałby zarówno sprzedającym, jak i kupującym towary za granicą. Ekonomistka przypomina badania przeprowadzone wśród eksporterów i importerów na temat optymalnego kursu, po jakim Polska powinna przeliczać złote na euro w przypadku przyjęcia wspólnej waluty. – Eksporterzy widzieliby najchętniej przelicznik na poziomie 4,5, a nawet 5 zł. Z kolei importerzy na poziomie poniżej 3 zł. Rozbieżność jest więc ogromna – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
W tym roku kurs złotego będzie raczej bliżej ideału importerów niż eksporterów.