W USA tydzień rozpoczął się zaskakująco optymistycznie. Jak pamiętamy w piątek indeksy nie bardzo chciały rosnąć i nawet lepsze od oczekiwań raporty spółek nie były w stanie pomóc bykom. Wydawało się więc, że rozpoczniemy tydzień łagodnie, bo bez amerykańskich danych makro nic interesującego się na rynkach nie wydarzy. Okazało się jednak, że wystarczył jeden tydzień mini-spadków, żeby gracze przystąpili do zakupów. Zadziwiający optymizm. Być może wspomagany oczekiwaniem na środowe posiedzenie FOMC.





Zakończenie handlu na innych niż akcje giełdach było zgodne z oczekiwaniem, czyli nijakie. Indeksy jednak całkiem mocno rosły. Owszem, wyniki kwartalne Haliburton, czy McDonald’s były lepsze od oczekiwań, ale nie na tyle, żeby znacznie pomóc bykom. Intel pomagał indeksowi NASDAQ bo zwiększył o 15 procent dywidendę i zwiększył program skupu własnych akcji. J.C. Penney (sektor sprzedaży detalicznej) pomógł swoim akcjom informując o planie restrukturyzacji swojej sieci. Poza tym kilka mniej znanych spółek poinformowało o podjęciu decyzji o fuzjach.

Jak widać nie były to informacje tak wspaniałe, żeby mogły być wykorzystane do znacznego podniesienia indeksów. Jednak indeksy rosły i to rosły dość szybko. Najwyraźniej gracze czekali na to, że we wtorek Barack Obama poprawi nastroje, a w środę Fed przypomni rynkom o swoim istnieniu i pomocy („drukowanie pieniędzy”) i na wszelki wypadek akcje kupowali przed tym wydarzeniem. Przed końcem sezonu publikacji wyników kwartalnych amerykańskich spółek ciężko będzie doprowadzić do większej korekty.

Reklama

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję wzrostem indeksów. Naśladowała po prostu to, co działo się na innych giełdach. Jednak tam właśnie indeksy zaczęły się osuwać, co u nas błyskawicznie doprowadziło do dość panicznego spadku o około jeden procent. Tam rynek ugrzązł na bardzo długo. Praktycznie przez blisko pięć godzin nic istotnego się na parkiecie nie działo.

Przed pobudką w USA indeksy zaczęły się powoli podnosić, ale atak terrorystyczny na moskiewskim lotnisku ten ruch na chwilę zahamował. Nie doszło jednak do przeceny. Rynki globalne atak praktycznie zlekceważyły (oprócz rynku ropy). Gracze nie przejmują się już takimi, nawet bardzo tragicznymi, wydarzeniami dopóki nie dotyczą państw UE lub samego USA. Indeksy w USA rosły co podciągnęło nasz WIG20, ale jednak zakończyliśmy sesję spadkiem o 0,4 proc. Na rynku widać olbrzymią niewiarę w szybkie pokonanie oporu z 2008 roku.