Wczoraj późnym popołudniem świat inwestycyjny zwrócił uwagę na rosnące oprocentowanie obligacji krajów PIIGS, co negatywnie odbiło się na notowaniach waluty wspólnotowej. Co ciekawe komentarze często mówiły o trudnej sytuacji Portugalii, ale to wcale nie jej obligacje najbardziej traciły, lecz irlandzkie.

Oprocentowanie dziesięcioletniego długu zielonej wyspy w ciągu ostatnich dwóch dni wzrosło z około 9,5 proc. do ponad 10 proc. i wyznaczyło nowy rekord. Oprocentowanie portugalskiego długu co prawda przekroczyło psychologiczną barierę 7,5 proc., ale wzrost nie był tak znaczny i nie doprowadził do ustanowienia nowego szczytu.

Kluczowe głosowanie w portugalskim parlamencie

Takie zachowanie rynku może dziwić o tyle, że właśnie dzisiaj ma się odbyć głosowanie w portugalskim parlamencie nad pakietem oszczędnościowym. Rząd zapowiedział, że po ewentualnym fiasku przyjęcia programu poda się do dymisji. W praktyce oznaczałoby to, że Portugalia musiałaby skorzystać z pomocy finansowej i jako trzecie państwo po Grecji i Irlandii finansowałoby się z Europejskiego Funduszy Stabilności Finansowej (EFSF). Oczekiwanie na kluczowe głosowanie wspierało obóz niedźwiedzi, który o samym poranku został dodatkowo wsparty informacją o wykryciu radioaktywnego promieniowania w tokijskich wodociągach.

Reklama

EBC już nie chce ratować krajów PIIGS

Co ciekawe wzrost rentowności obligacji peryferyjnych państw europejskich spotyka się z bierną postawą EBC, który wcześniej skupował papiery dłużne w celu wsparcia ich cen. Najwidoczniej Jean-Claude Trichet „mści się” na wcześniejszej decyzji liderów Eurolandu, że fundusz EFSP nie będzie skupował obligacji na rynku wtórnym, a jedynie na pierwotnym. Taka decyzja była wyraźnie nie po myśli prezesa EBC, który w obecnej chwili chce się skupić na walce z inflacją, która stała się nie tylko problemem krajów rozwijających się, ale również i rozwiniętych.

Jutrzejszy szczyt UE nie będzie przebiegał w atmosferze zgody

Tymczasem jutro ma się rozpocząć dwudniowy szczyt UE, na którym ma nastąpić oficjalna inauguracja paktu na rzecz euro, czyli „ściślejszej koordynacji polityki gospodarczej w celu zwiększenia konkurencyjności i konwergencji". Liderzy mają również uzgodnić techniczne kwestie zwiększenia realnych środków zgromadzonych w Europejskim Funduszu Stabilności Finansowej z 250 do 440 mld euro. Niestety wciąż nie ma pełnej zgody pośród państw co do szczegółów uczestnictwa w dalszym ratowaniu krajów PIIGS.

Mimo wielu przeciwności byki nie odpuszczają

W przypadku wydarzeń geopolitycznych nie słabnie krytyka pod adresem interwencji zbrojnej w Libii. Członkowie NATO wciąż nie mogą dojść do porozumienia co do celów operacji. Zapowiedź kolejnych ataków w Libii, zamieszki w Syrii, gdzie zginęły 4 osoby, eksplozja autobusu w Jerozolimie oraz wprowadzenie stanu wyjątkowego w Jemenie szkodziły notowaniom. Doszły do tego słabe dane makro, gdyż sprzedaż nowych domów w USA spadła do 250 tysięcy, czyli najniższego poziomu w historii. Prognozy nie były aż tak pesymistyczne. Cieszyć się można było ze wznowienia handlu na egipskim parkiecie, ale gdy EGX 30, główny indeks kairskiej giełdy, tąpnął o 8,9 proc., trudno otwarcie uznać za udane. Mimo wielu negatywnych informacji spadki na globalnych parkietach wcale nie są takie duże. Jedynie w Turcji i na Węgrzech przekraczają 1%. Również korekta na eurodolarze jest tak naprawdę śladowych rozmiarów, co oznacza, że bycze nastroje wciąż tlą się pod powierzchnią. W przypadku naszego parkietu, dopiero spadek WIG20 poniżej 2700 punktów mógłby zostać uznany za klęskę byków.