Jastrzębie słowa Charlesa Plossera z FOMC, które padły w piątek wieczorem, wsparły dolara. Przedstawiciel FED z Filadelfii opowiedział się za zakończeniem programów stymulacyjnych i nie wykluczył, że już w niedługiej przyszłości bank centralny będzie musiał podnieść stopy procentowe.

To chyba pierwsza tego typu wypowiedź od dobrych kilkunastu miesięcy. Tyle, że zarówno Charles Plosser, jak i jego kolega Richard Fisher z Dallas są znani z „jastrzębich” poglądów. I co ważniejsze – jak na razie pozostają z nimi sami. Wczoraj agencje opublikowały słowa Charlesa Evansa z Chicago, który zasiada w tym roku w FOMC i Dennisa Lockharta z Atlanty, oraz Erica Rosengrena z Bostonu, którzy nie mają prawa głosu w FOMC. Obaj stwierdzili, że ostatnie zwyżki cen energii i żywności mogą mieć krótkotrwały wpływ na inflację, a gospodarka nadal wymaga stosownego wsparcia ze strony banku centralnego. Zgodnie opowiedzieli się za terminowym dokończeniem programu QE2 (przypada ono na połowę roku). Najpewniej poparliby też kolejny projekt w postaci QE3, chociaż na razie oficjalne słowa na ten temat nie padły – poza tym, że nie należy szybko rezygnować z obecnej polityki. Trzeba jednak pamiętać o tym, że do czerwca jeszcze wiele może się zmienić – także na rynku pracy, gdzie sytuacja może dalej się poprawiać – kluczowe dane w tym względzie poznamy w końcu tygodnia. Jeżeli będą bardzo dobre, to mogą nieco zmienić układ sił i oczekiwań na korzyść dolara. Niemniej kluczowe z punktu widzenia ewentualności QE3 będą wydarzenia w krajach arabskich, które będą mieć kluczowy wpływ na ceny ropy. I nie chodzi tutaj o Libię, ale zwłaszcza o Bahrajn, Jemen i Syrię, oraz pośrednio także Arabię Saudyjską.

Wczorajsze słowa wspomnianych trzech przedstawicieli FED w połączeniu z „jastrzębim” wystąpieniem Jean-Claude Tricheta z Europejskiego Banku Centralnego, który utwierdził inwestorów w tym, że 7 kwietnia stopy procentowe pójdą w górę, doprowadziły do osłabienia dolara i zwyżki notowań euro względem światowych walut. To przykryło problemy Portugalii, chociaż nie należy o nich zapominać – wczoraj rentowności 10-letnich obligacji przekroczyły barierę 8 procent, a tamtejsze banki dostały gorsze noty od agencji ratingowej.

EUR/PLN: Obecnie znajdujemy się w silnej strefie wsparcia 3,98-4,00. Dzienne wskaźniki potwierdzają ruch spadkowy, chociaż oscylatory są w okolicach silnego wyprzedania. To sprawia, iż rośnie prawdopodobieństwo, iż w obecnych okolicach dojdzie do wykształcenia lokalnego ekstremum i kolejne dni przyniosą próbę odreagowania w stronę 4,02-4,04.

Reklama

USD/PLN: Silne wsparcie to rejon 2,82, chociaż jego naruszenie byłoby możliwe w przypadku wyraźnej zwyżki EUR/USD – do 1,4280-1,4300. To jednak nie jest aż takie prawdopodobne. Tym samym należy podtrzymać koncepcję konsolidacji 2,82-2,87 w najbliższych dniach.

EUR/USD: Rynek odreagował w okolice oporu na 1.4137, który jest minimum z 21 marca. Nie można jednak wykluczyć jego naruszenia i próby dojścia w okolice 1,4160-80, gdzie przebiega linia trendu spadkowego pociągnięta od maksimum z 22 marca, oraz linie poziome oporu. Przełamania 1,42 na razie nie należy oczekiwać.
GBP/USD: Wczoraj doszło do naruszenia istotnego wsparcia na 1,5950-70, co teoretycznie powinno sygnalizować pogłębienie zniżek z pierwszym celem na 1,5750-1,5800. Dzisiaj rano rynek daje jednak sygnał do korekty w górę. Nie można wykluczyć, że sięgnie ona nawet okolic 1,6100-1,6130 w tym tygodniu.

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.