Dane o przepływie kapitału na międzynarodowych rynkach sugerują, że inwestorzy coraz bardziej obawiają się inwestowania kapitału na rynkach wschodzących. Indeksy giełd w Chinach, Brazylii czy Rosji od kilku tygodniu radzą sobie gorzej od indeksów z Wall Street czy Europy Zachodniej. Wprawdzie na rynkach surowcowych wzrosty cen nie zostały jeszcze zakończone, ale umacniający się dolar stanowi dla cen miedzi, ropy czy towarów rolnych istotną przeszkodę w powrocie na niedawne rekordowe poziomy. Najważniejszym argumentem przemawiającym za realizacją giełdowych zysków i przeniesiem środków na bezpieczniejsze instrumenty jest pogarszający się ogólny sentyment do rynków akcji i ciemne chmury wiszące właściwie nad każdym poważniejszym rynkiem. Analitycy banku UniCredit poinformowali w piątek, że w kończącym się tygodniu inwestorzy wycofali z funduszy rynków wschodzących ok. 1 mld USD.

Potwierdzeniem zwrotu w kierunku bezpieczeństwa, czy raczej najmniejszego niebezpieczeństwa, było przez cały tydzień zachowanie franka, który umocnił się względem euro do rekordowego poziomu. W piątek po południu szwracjarska waluta było o 1,5 proc. droższa niż dzień wcześniej w przeliczeniu na dolary, a w relacji do złotego kurs pozostawał w okolicy szczytów z poziomu 3,26 PLN. Bieżące informacje makroekonomiczne ze świata nie napawały optymizmem, zwłaszcza jeśli chodzi o amerykański rynek nieruchomości, ale mimo to większość giełdowych indeksów zdołała zakończyć tydzień lekkimi zwyżkami. WIG20 wzrósł o 0,4 proc., a po godz. 17 w USA indeks S&P500 rósł o ok. 0,5 proc. Na przestrzeni tygodnia spośród szerokiej palety aktywów najlepiej można było zarobić na srebrze oraz gazie ziemnym, które podrożały o ponad 7 proc.