Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,29 proc. i wyniósł 5.758,82 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,11 proc. i wyniósł 7.277,39 pkt., francuski indeks CAC 40 spadł o 0,09 proc. i wyniósł 3.873,62 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2834,77 pkt., co oznacza spadek o 0,09 proc.

„W Europie zwyżki będą mieć ograniczony charakter, już wczoraj obstawiano tu przegłosowanie wotum, dziś gracze mogą zechcieć odebrać wygraną, to jest sprzedać akcje. Już zresztą widać, że kolejnym problemem będzie europejska solidarność. Wielka Brytania zostawia Grecję na głowie strefy euro, kraje takie jak Hiszpania czy Włochy też mogą mieć problemy z finansowaniem greckiego stylu życia, być może na pomoc ruszą znów Chiny i Japonia” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.

Jak dodaje analityk, Warszawa wczoraj zachowała się słabo na tle rynków zachodnich. Nieudana próba powrotu WIG20 powyżej 2850 pkt wskazuje na wagę tej bariery. Bardziej prawdopodobny wydaje się test 2800 pkt niż powrót do wzrostów. Dziś poznamy dane o stopie bezrobocia i wydatkach detalicznych. Być może one okażą się na tyle dobre by zasiać optymizm. Po sesji uwaga inwestorów skupi się na komunikacie Fed. Oczekuje się zakończenia programu ilościowego luzowania polityki monetarnej i zapowiedzi utrzymania stóp na niskim poziomie przez długi czas.

Reklama

„Kontrakty na amerykańskie indeksy, zniżkujące po 0,1 proc. sugerują, że byki po dobrej rozgrywce poszły do szatni. Te europejskie z pewnością wyjdą do gry w pełni sił, z dopingiem w rytmie zorby. Nasz rynek, biorąc pod uwagę to, co działo się w poniedziałek i wtorek oraz czwartkową przerwę w notowaniach, może zachowywać się kapryśnie i wielkich wydarzeń nie należy się spodziewać” – komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.