W Paryżu pojawił się pomysł, by zyskać na czasie i przekonać właścicieli greckich obligacji, aby przedłużyli okres ich spłaty. Jeszcze zobaczymy, jaka będzie wykonalność tego planu. Jednak jedno jest pewne: tego typu działania w żaden sposób nie rozwiązują problemu. Teraz kraje nie muszą być skrępowane swoją własną przeszłością. Rok po niewypłacalności Argentyny centrowo-lewicowy rząd Brazylii doprowadził do paniki inwestorów gdy wprowadził ortodoksyjną politykę fiskalną, a wszystko to za przyzwoleniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W dużym stopniu ci, którzy próbują poradzić sobie z problemem w Grecji powtarzają błędy z czasów kryzysu argentyńskiego. Strategia działania Unii Europejskiej pokazuje, że ta chce się ustrzec poważnej rozmowy na ten temat.

>>> Czytaj też: Grecja jeszcze zagrozi Europie

W związku z działaniami greckich polityków wzrasta frustracja w MFW. Od czasu, gdy podpisano umowę o pakiecie pomocowym, widać coraz większą rozbieżność między działaniami technokratów, a tym co naprawdę się dzieje. MFW ma tendencję do wybierania ludzi podobnych do osób zasiadających w jego szeregach. Jednym z nich jest doktor ekonomii Papaconstantinou, który do złudzenia przypomina Dominiqua Cavalooo, ministra finansów Argentyny z 2001 roku, absolwenta uniwersytetu Harvarda. Nie brakowało mu pomysłów na wyjście z finansowego dołka, jednak w tych pomysłach nie było nic na temat cięcia kosztów, szczególnie na prowincji. Podobny problem miał Papaconstatinou z pokonaniem umocnionej opozycji. Kiedy przestano w niego wierzyć został zastąpiony Evangelosem Venizelosem - politykiem, który miał raczej doświadczenie w prawie, a nie ekonomii.

Od samego początku odpowiedź strefy euro na kryzys grecki była opóźniona i towarzyszyły mu wewnętrzne kłótnie między krajami. Nawet jeśli podjęto właściwe decyzje, to były one od trzech do sześciu miesięcy zbyt późne, aby mogły być skuteczne. Wraz z dokładnymi warunkami porozumienia najważniejszym skutkiem restrukturyzacji obligacji powinno być przekonanie inwestorów, że władze europejskie tworzą zwartą siłę w obliczu greckiego kryzysu. Fakt, że kraje strefy euro udają, że problem jest mniej poważny, niż ma to miejsce w rzeczywistości oraz ukryta wojna między krajami strefy euro a Europejskim Bankiem Centralnym dają odwrotne wrażenie.

Reklama