Złoty umacniał się w poniedziałek wobec franka, dolara i euro - to efekt informacji, że w USA doszło do porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia - stwierdzili analitycy.

W niedzielę wieczorem prezydent USA Barack Obama ogłosił, że Demokraci i Republikanie porozumieli się. Plan przewiduje też m.in. podwyższenie limitu zadłużenia o kwotę wystarczającą, by nie trzeba go było podnosić ponownie za pół roku, jak tego chcieli Republikanie. Suma ta, to około 3 biliony dolarów, co zapewnia możliwość zaciągania przez rząd nowych pożyczek do początku 2013 roku - a więc już po wyborach prezydenckich.

>>> Czytaj też: Pawlak: Determinacja w sprawie spreadów opłaciła się

O mniej więcej taką samą sumę zmniejszony byłby deficyt budżetu państwa, ale wyłącznie przez cięcia wydatków rządowych. Obama ustąpił tutaj Republikanom, którzy twardo nie zgadzali się na żadne podwyżki podatków.

Porozumienie powinno zakończyć spór w sprawie pułapu długu, który toczy się od wielu tygodni. Plan musi uchwalić jeszcze Kongres. Głosowanie ma odbyć się w poniedziałek.

Reklama

>>> Czytaj też: Koniec amerykańskiego snu. Przed USA stoi wyzwanie ostrych cięć budżetowych

W efekcie w poniedziałek o 13.00 za szwajcarskiego franka płacono 3,50 zł, za dolara 2,75 zł, a za euro 3,98 zł. O 7.00 rano płacono za te waluty odpowiednio: 3,49 zł, 2,77 zł i 3,99 zł.

"Długie, weekendowe negocjacje, jak widać przyniosły w końcu skutek - prezydent Barack Obama przedstawił zarysy porozumienia, które zostało wynegocjowane z liderami Kongresu" - stwierdził analityk DM BOŚ Marek Rogalski.

Jak dodał, podniesienie limitu ma nastąpić w dwóch turach - najpierw o 900 mld dolarów, a później o 1,2 bln dolarów, co powinno wystarczyć do końca 2012 r. "Zabiegali o to Demokraci, którzy nie chcieli, aby kolejne debaty odbywały się w okresie kampanii prezydenckiej" - powiedział.

"Plan nadal wymaga zatwierdzenia w obu izbach (...). Czekamy na wynik spotkania, jakie ma się odbyć w Waszyngtonie, podczas którego ustalone mają być szczegóły między Republikanami a Demokratami" - stwierdził analityk TMS Brokers Przemysław Gerschmann.

Zdaniem Rogalskiego w poniedziałek tracą: jen, frank i złoto, czyli dotąd tzw. bezpieczne przystanie. Rosną też akcje na giełdach, ale euforii nie ma. Na informacjach z USA zyskuje m.in. "złoty, który w relacji do franka potaniał od piątkowego wieczora o blisko 6 groszy" - stwierdził Rogalski.

"Druga sprawa, że rynek może się obawiać, że wypracowany plan dla USA okaże się niewystarczający" - powiedział Rogalski.

Dodał, że spora część inwestorów woli zaczekać do wieczora na wyniki oficjalnych głosowań i przeanalizować przyjęty kompromis. "Po zatwierdzeniu planu, złoty może jeszcze zyskać, ale nie będzie to duże umocnienie - do około 3,47 zł za franka" - stwierdził.