Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,34 proc. do 10.854,65 pkt.

Nasdaq Comp. zwyżkował o 0,15 proc. i wyniósł 2.345,38 pkt.

Indeks S&P 500 wzrósł o 0,02 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.123,82 pkt.

"Obecne odreagowanie skoncentrowane jest na najbezpieczniejszych papierach" - zwraca uwagę Marc Pado, strateg rynkowy z Cantor Fitzgerald & Co.

Reklama

"Na rynku widać bardzo niewielką wiarę w zdolność amerykańskiego rządu do uporania się z problemem zaufania. Ludzie trzymają się największych, najbardziej znanych firm. Nikt nie chce podejmować dodatkowego ryzyka" - dodał.

Główne amerykańskie indeksy straciły ponad 4 proc. w ubiegłym tygodniu, przy dużej zmienności panującej na rynku. Od tegorocznych szczytów indeks S&P 500 spadł ponad 17 proc. na fali obaw o rozszerzenie się kryzysu zadłużenia w Europie oraz spowalniające ożywienie w gospodarce światowej.

Analitycy Credit Suisse obniżyli swoją prognozę dla indeksu S&P 500. Spodziewają się oni obecnie, że na koniec roku indeks ten znajdzie się na poziomie 1.100 pkt, choć wcześniejsza ich prognoza zakładała, że S&P 500 będzie na poziomie 1.275 punktów. Powodem słabszych perspektyw dla rynku akcji są oczekiwania niższych zysków spółek w kolejnych kwartałach, a także małe szanse na poprawę wskaźników P/E.

W piątek w Jackson Hole odbędzie się doroczne sympozjum Rezerwy Federalnej dla bankierów centralnych z zagranicy, w trakcie którego w ocenie analityków szef Fedu Ben Bernanke zasygnalizować ma podjęcie dodatkowych środków, aby pobudzić gospodarkę USA.

"Myślimy, że Fed będzie chciał uspokoić rynki i może do tego wykorzystać piątkowe sympozjum w Jackson Hole" - mówi Graham Bishop, strateg rynku akcji w Royal Bank of Scotland Group w Londynie.

"Jest jasne, że gospodarka potrzebuje dodatkowej stymulacji monetarnej. Szanse na to, że przemówienie Bernanke będzie zawierało wyraźną sugestię nowych działań, są większe niż 50 proc." - powiedział Ryan Sweet, ekonomista Moody's Analytics.

Przed rokiem podczas tego spotkania Bernanke powiedział, że amerykański bank centralny może wprowadzić drugą rundę skupowania obligacji. To poskutkowało wzrostem indeksu S&P 500 o 28 proc. i osiągnięcia przez niego trzyletniego maksimum 29 kwietnia br.

W lipcu wzrosła aktywność w amerykańskiej gospodarce - wynika z opublikowanych w poniedziałek danych Banku Rezerw Federalnych z Chicago. Indeks NAI (National Activity Index) z Chicago Fed, który uwzględnia 85 wskaźników ekonomicznych, wzrósł w lipcu do minus 0,06 pkt z minus 0,38 pkt w czerwcu po korekcie. Analitycy oczekiwali wyniku minus 0,48 pkt.

W poniedziałek na nowojorskiej giełdzie słabo zachowywały się banki. Ponad 5 proc. tracił Bank of America, którego przedstawiciele zapowiedzieli kilka dni temu obniżenie zatrudnienia o kolejne 3,5 tys. pracowników. Wells Fargo obniżył cenę docelową akcji tego banku.

Na wartości traciły również Citigroup i JP Morgan.

"Banki są obecnie głównym powodem do zmartwienia" - uważa Charlie Smith, szef zespołu inwestycyjnego z Fort Pitt Capital Group.

Zwyżkowały spółki nowych technologii, w tym Apple i IBM. W górę szły akcje Google po podniesieniu rekomendacji przez S&P Equity ze "sprzedaj" do "trzymaj".

Rosły akcje Lowe's po potwierdzeniu przeprowadzenia programu skupu akcji własnych i zapowiedzi regularnych wypłat 14 centów na akcję kwartalnej dywidendy.

Rosły też papiery koncernów paliwowych, chociaż taniała ropa naftowa, której notowaniom szkodzi oczekiwanie na rozwiązanie problemów politycznych w Libii i na rychłe wznowienie eksportu ropy z tego kraju.

We wtorek wyniki kwartalne przedstawi m.in. Heinz, w środę zrobi to Toll Brothers, Applied Materials i TiVo, w czwartek Hormel i Pandora, a w piątek Tiffany.

Drożało też złoto, które ponownie jest najdroższe w historii.