Wniosek o pierwszym w historii zwycięstwie centralnego planowania nad kapitalizmem wysnuli analitycy US-China Economic and Security Review Commission, którzy przygotowali raport dla amerykańskiego Kongresu. – W świecie, gdzie centralne planowanie zostało dawno skompromitowane, wydawało się, że i Chiny porzucą tę drogę rozwoju. Tak się nie stało – stwierdza raport. Państwowe inwestycje w rozbudowę infrastruktury, fabryk oraz nieruchomości wciąż rosną – aż w 76 proc. chińskich przedsiębiorstw (z wyłączeniem instytucji finansowych) udziały ma państwo. Apogeum rządowych inwestycji przypada na lata 2008 – 2009. Wówczas Pekin uruchomił gigantyczny program mający pobudzić gospodarkę i uchronić ją przed kryzysową zarazą.
>>> Polecamy: Jesteśmy świadkami upadku wielkiego amerykańskiego mitu
Państwowe banki otrzymały nakaz udzielania kredytów, a lokalne władze zwiększenia nakładów na rozwój. W całym kraju zaczęto budować domy, stadiony, centra konferencyjne. Dzięki państwowej kasie udało się utrzymać dwucyfrowy wzrost PKB, gdy reszta świata zmaga się z nawrotem recesji. Jednak ingerencja państwa na taką skalę tylko uwypukliła gospodarcze problemy – m.in. inflację, rosnące koszty pracy i energii, zanieczyszczenie środowiska.
I dodała kolejny: bańkę na rynku nieruchomości. Władze zdają sobie sprawę, że model rozwoju oparty na centralnym planowaniu jest nie do utrzymania. Choć w pierwszej fazie kryzysu się sprawdził, teraz może doprowadzić gospodarkę do ruiny. Jedynym ratunkiem jest pobudzenie wewnętrznej konsumpcji. Ale i takie założenie będzie realizowane za pomocą działań rządu i planu pięcioletniego (2011 – 2015). Konsumpcja, która pod koniec lat 90. wynosiła 45 proc. PKB, w 2011 r. spadła do 33 proc. W tym czasie inwestycje sięgnęły rekordowego poziomu 50 proc. PKB.
W tej sytuacji komuniści stali się zakładnikami własnego systemu: muszą cały czas sięgać po państwowe pieniądze, by stymulować wzrost. „Analitycy zgadzają się z twierdzeniem, że gospodarkę Chin można porównać do osoby otyłej. Dzięki państwowemu kapitalizmowi szybko się powiększyła, ale nie jest zdrowa”.