Najważniejszym celem rządu będzie uporanie się z wysoką inflacją - powiedział wiceminister gospodarki Alaksandr Jaraszenka. Jak ogłoszono we wtorek, w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku inflacja na Białorusi wyniosła 89 procent.

>>> czytaj też: Europa zapomniała powiedzieć Polakom, że mamy kryzys

"Wysoka inflacja w obecnym roku i skrajnie wysoki deficyt na rachunku bieżącym nie pozwoliły nam w tym roku osiągnąć wyznaczonych celów i zapewnić wzrostu dobrobytu obywateli" - przyznał wicepremier Siarhiej Rumas. Zapewnił, że prognoza rządu na przyszły rok zakłada "surową politykę pieniężno-kredytową i budżetowo-podatkową".

Społeczeństwo będzie musiało w przyszłym roku ponieść większe koszty opłat komunalnych i transportu. Jak zapowiedział minister finansów Andrej Charkawiec, do końca 2012 roku obywatele powinni pokrywać nie mniej niż 35 proc. kosztów usług komunalnych i nie mniej niż 85 proc. kosztów transportu. Do osiągnięcia tych wskaźników potrzebne będzie znaczne podwyższenie opłat za te usługi.

Reklama

Władze Białorusi spodziewają się przyciągnięcia w przyszłym roku 3,7 mld dolarów inwestycji bezpośrednich, w tym 2,5 mld dolarów z prywatyzacji. Białoruś chce doprowadzić wysokość swoich rezerw walutowych do nie mniej niż 5 mld dolarów.

Spadek tych rezerw, wysoka inflacja i ujemne saldo w handlu zagranicznym były największymi problemami białoruskiej gospodarki w obecnym roku. Kraj przeżył dwie dewaluacje, białoruski rubel stracił na wartości 189 proc. od początku roku.

Niezależny tygodnik "Biełorusy i Rynok" zarzuca rządowej prognozie konserwatyzm. Komentując jej założenia jeszcze przed ogłoszeniem, tygodnik ocenia we wtorek, że prognoza 19-procentowej inflacji "na pierwszy rzut oka wydaje się zaniżona".

"Biełorusy i Rynok" zastanawia się też, jak państwo zrekompensuje ludziom spadek dochodów, do którego już doszło, i przypomina, że w przyszłym roku odbędą się na Białorusi wybory do parlamentu.

"Najprawdopodobniej zadziała zasada: przed wyborami i po nich. Przed wyborami będą podnoszone emerytury, stypendia i płace; po wyborach wzrosną opłaty za usługi komunalne, transport i ceny towarów regulowanych przez państwo" - uważa gazeta.

Zdaniem tygodnika "nie trzeba tworzyć iluzji - zwłaszcza wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego - że jeśli pod prognozami rządu podpisze się prezydent (Alaksandr Łukaszenka), to będzie to oznaczać gotowość władz do strukturalnych przemian w gospodarce".