Tak się jednak nie stało, sprzedaż instrumentów dłużnych zakończyła się fiaskiem z uwagi na brak zainteresowania kupujących przy oprocentowaniu 1,98%(rynek wtórny naruszył dzisiaj 2,168%). Warto jednak zaznaczyć, iż popyt owszem pojawił się, ale przy wyższych rentownościach, na co jednak Niemcy nie chciały się zgodzić. Już poprzednia aukcja wskazywała, iż z „Bundami” nie dzieje się najlepiej, gdzie oferta została domknięta tylko z uwagi na wkroczenie Bundesbanku. Jednoznacznie wpłynęło to na notowania euro, które dynamicznym ruchem zanotowały półtora miesięczne minimum. Rynek zareagował panicznie, jednak, gdy spojrzymy na wczorajsze wydarzenia z szerzej perspektywy okazuje się, iż paradoksalnie zbliża nas to do podjęcia decyzji dotyczącej sposobu zmierzenia się z kryzysem w Strefie. Wyraźne ostrzeżenie zostało wystosowane w kierunku Niemiec, iż zawirowania zadłużeniowe krajów Euro zaczynają uderzać również w wycenę wiarygodności najstabilniejszego państwa Strefy. Być może będzie to impuls w wyniku, którego Kanclerz Merkel ostatecznie zdecyduje się na, któryś z wariantów proponowanych przez KE zakładający włączenie się EBC w program.

Decyzja o wczorajszej interwencji wpisuje się w cykl aktywności BGK i NBP, jednocześnie pomimo braku realnego wzrostu wartości złotego pod koniec dnia, sama interwencja pokazuje, iż Bank Centralny wraz z MF są obecni na rynku i zdecydowanie nie jest to koniec ich działań. Historycznie działania NBP miały raczej miejsce przeważnie w okresach o zmniejszonej płynności przez co reakcja na rynku była większa, niemniej ostatnie decyzje wskazują odejście od tego schematu na rzecz wykorzystania krótkotrwałych impulsów w trakcie sesji. Dotychczasowy schemat wskazuje, iż BGK dystrybuuje środki pozyskane z emisji obligacji denominowanych w dolarach (2mld $), natomiast NBP skupia się na upłynnianiu euro pochodzącego z funduszy europejskich. Jednocześnie kluczowym czynnikiem warunkującym „powodzenie” takich działań jest sytuacja na EUR/USD, gdzie wczorajszy „szok” związany z niedopięciem aukcji Bundów, skutecznie skokowo zwiększył awersje do ryzyka tym samym zwiększając presję na złotego. Z wypowiedzi przedstawiciela Polskiego Banku Centralnego, wiceprezesa NBP Witolda Kozińskiego, jasno wynika, iż instytucja podejmie dalsze działania mające na celu ograniczenie deprecjacji złotego. Jednocześnie w wyniku niesprzyjającego otoczenia makro można założyć, iż będzie to miało na celu jedynie osłabienie trendu wzrostowego na parach, a nie odwrócenie tendencji. Jako poziomy obrony kursu można zakładać 4,52 – 4,53, które stanowiły w trakcie historycznych interwencji kluczowy punkt przy podejmowaniu decyzji o wejściu w rynek. Aktywność instytucji będzie miała swoje apogeum pod koniec grudnia, kiedy to zwyczajowo będzie podliczany dług publiczny względem PKB, gdzie kluczową role odegra poziom złotego. Tym samym okresy (takie jak dzisiejszy – Święto Dziękczynienia) o zmniejszonej płynności mogą zostać wykorzystane przez instytucje do kolejnej próby zbicia kursu. NBP i BGK muszą podjąć doraźne działania ponieważ czym bliżej kluczowej daty pod koniec grudnia, tym samym przy spadku wartości złotego, potrzeba będzie więcej determinacji i funduszy, aby sprowadzić wycenę do pożądanego poziomu.

Z technicznego punktu widzenia euro złoty znajduje się blisko szczytu z 22/23 września, gdzie miała miejsce poprzednia interwencja NBP o wartości przeszło 1mld EUR, która gwałtownie zbiła kurs aż o 15gr. W dalszym ciągu jako kluczowy poziom należy rozpatrywać 4.500, który jest niezwykle newralgiczny zarówno dla opinii publicznej jak i decydentów z Banku Centralnego. Jako krótkoterminowe funkcjonować będą poziomy 4,45 PLN oraz 4,42 PLN.

Reklama