Udało się zawrzeć porozumienie (The Budget Control Act), zgodnie, z którym powołano specjalną komisję (The Joint Select Committee on Deficit Reduction, zwany również Super Committee), której zadaniem było ustalenie oszczędności w wysokości minimum 1,2 biliona dolarów. Zabezpieczeniem, na wypadek porażki Superkomitetu, był mechanizm (the sequester) wprowadzający automatyczne oszczędności na taką samą kwotę.

>>> Czytaj też: Polska w Unii: nie weszliśmy do raju

Komitet miał na to czas do wtorku 22 listopada. Nie udało się, co pokazuje dobitnie, iż sierpniowa obniżka ratingu była słuszna. Agencja Standard & Poor’s, a wcześniej i mniejsza agencja Egan-Jones, słusznie antycypowała, że amerykańska klasa polityczna nie jest wiarygodna w kwestii redukcji długu publicznego.

>>> Polecamy: Niemcy płyną pierwszą klasą na Titanicu. Same zafundowały sobie bilet

Reklama
Jedyną ważną sprawą dla kraju, w której w ostatnim półroczu zgodzili się amerykańscy politycy, było zaaprobowanie bardzo istotnych umów o wolnym handlu z Koreą Południową, Panamą i Kolumbią. Wcześniej w Senacie odpowiedniej większości głosów nie uzyskał jednak pakiet stymulacyjny prezydenta Obamy (The American Jobs Act), który w efekcie został podzielony na mniejsze ustawy, dla których prezydent szuka obecnie, z wielkim trudem, jakiegokolwiek poparcia.
Co to wszystko oznacza dla Stanów Zjednoczonych? Agencje ratingowe, jeszcze przed porażką Superkomitetu, zapowiadały, iż nawet jeśli kongresmani nie dojdą do porozumienia, nie należy spodziewać się obniżki ratingu. Niemniej jednak sytuacja gospodarcza Stanów Zjednoczonych nie wygląda pozytywnie. Obniżenie długu, które miało zostać dokonane przez komitet (1,2 biliona dolarów), to i tak był absolutny plan minimum. Od miesięcy wielu wpływowych polityków i ekonomistów namawiało członków komitetu, aby dokonali znacznie większych oszczędności na 4 – 5 biliona dolarów, gdyż tylko wtedy udałoby się ujarzmić rosnące zadłużenie w perspektywie dekady. Porażka komitetu po raz kolejny pokazuje, iż obecny Kongres jest niezdolny, aby poradzić sobie z tym problemem.
Następną próbą stojącą przed amerykańską klasą polityczną będzie najprawdopodobniej głosowanie nad wprowadzeniem poprawki do konstytucji, która ograniczałaby możliwość zadłużania kraju (balanced budget amendment). Zgodnie z zapisami The Budget Control Act głosowanie w tej sprawie musi odbyć się do 31 grudnia tego roku. Biorąc pod uwagę, że do powodzenia tego pomysłu potrzeba 2/3 głosów w obu izbach Kongresu, należy się spodziewać, iż ten ambitny projekt również upadnie. Oznacza to, że przez najbliższy rok do wyborów prezydenckich, który według wielu ekonomistów będzie bardzo ciężki, w Stanach Zjednoczonych nie dojdzie do żadnych reform strukturalnych.
Może być jednak jeszcze gorzej. Brak porozumienia w Superkomitecie oznacza automatyczne cięcia wydatków, począwszy od 2013 roku. Ten mechanizm miał być zachętą dla członków Kongresu, aby samodzielnie zdecydowali, gdzie szukać oszczędności. Nie udało się, a teraz istnieje poważna obawa, że zarówno Demokraci, jak i Republikanie będą chcieli zablokować automatyczne cięcia wydatków, gdyż dotykają one niemal po równo kwestii istotnych dla obydwu partii. Nie byłby to zresztą pierwszy raz, kiedy politycy w USA próbują obchodzić różnego rodzaju ograniczenia związane z zadłużaniem (same limity zadłużenia, licząc od 1960 r., były już podwyższane 79 razy).
Tymczasem jeżeli jest jeszcze coś gorszego dla wiarygodności USA niż ostatnia porażka Superkomitetu, to właśnie próba usunięcia mechanizmu wprowadzającego automatyczne oszczędności. Taka decyzja nieść będzie ze sobą już poważne ryzyko kolejnej obniżki ratingu.