Początek notowań nie zapowiadał się najlepiej. Jeszcze w piątek agencja Fitch umieściła na liście obserwacyjnej, z nastawieniem negatywnym, ocenę Włoch, Hiszpanii, Irlandii, Belgii, Słowenii i Cypru. Powodem jest fiasko ostatniego szczytu UE, którego wynik wskazuje, iż "kompleksowe rozwiązanie kryzysu strefy euro jest technicznie i politycznie poza zasięgiem". Na dodatek obniżona została perspektywa ratingu Francji z „pozytywnej” na „negatywną”. Głos zabrał również Moody’s, który o dwa stopnie ściął rating Belgii. Reakcji rynku jednak nie było.

Inwestorzy już wcześniej zapoznali się z podobnymi komentarzami innych agencji. Przecież niedawno głośnym echem odbiła się decyzja S&P, który zagroził obniżką ratingów wszystkim państwom UE. Inwestorów nie przestraszyła nawet śmierć przywódcy Korei Północnej, Kim Jong-ila. Po neutralnym otwarciu rynki kasowe wzbijały się na północ, a inwestorzy kupowali akcje mimo nieprzyjaznego pierwszego wywiadu Mario Draghiego, który po raz kolejny powtórzył, że nie zwiększy programu skupu obligacji zagrożonych państw. Na dodatek nie bał się powiedzieć, co by się stało w przypadku rozpadu strefy euro. Wcześniejszy prezes z góry wykluczał taki scenariusz i nie chciał o nim mówić.

Zakupy skończyły się krótko przed południem, gdy indeks krajowych blue chipów odrobił całość strat z ostatniej godziny z piątku, kiedy przez rynek przelały się zlecenia sprzedaży związane z wygasaniem kontraktów terminowych. Byków na więcej nie było stać i nie przekonywały ich dalsze zwyżki indeksów w Europie czy zdecydowanie lepsze dane o krajowej produkcji przemysłowej, która w listopadzie zwiększyła się aż o 8,7% r/r wobec prognoz na poziomie 5,8%.

Spadki nabrały tempa krótko przed rozpoczęciem o 15:30 telekonferencji ministrów finansów strefy euro, którzy mieli uzgodnić szczegóły udzielenia pożyczek MFW w kwocie 200 mld euro. Do czasu zamknięcia sesji nie poznaliśmy ich ustaleń, ale usłyszeliśmy słowa nowego prezesa EBC przemawiającego przed parlamentem europejskim. Nic nowego, czy nadzwyczaj interesującego nie powiedział, a rynki niczym jeden mąż zmierzały na południe. Ciężko to było wytłumaczyć, ale przy małych obrotach wiele może się wydarzyć. Warto wspomnieć, że nowe minima bessy wyznaczył indeks najmniejszych spółek sWIG80, a WIG20 zniżkując o niecałe 0,5% znalazł się najniżej od 11 listopada bieżącego roku. Kupujących jest brak, a inwestorzy skracający pozycje przed końcem roku dominują. Być może na poprawę trzeba będzie poczekać aż do stycznia, kiedy do gry wkroczy potencjalny noworoczny optymizm.

Reklama

Komentarz został przygotowany w Wydziale Doradztwa i Analiz Rynkowych DM BOŚ S.A. tylko i wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowi analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005r. (Dz.U. 2005, poz. 206 nr 1715) oraz Ustawy z dnia 29 lipca 2005r. (Dz.U. 2005, Nr 183, poz. 1538 z późn. zm.). Przy sporządzaniu komentarza DM BOŚ SA działał z należytą starannością oraz rzetelnością. DM BOŚ SA i jego pracownicy nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania Klienta podjęte na podstawie niniejszego komentarza ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych. Niniejszy komentarz adresowany jest do nieograniczonego kręgu odbiorców. Został sporządzony na potrzeby klientów DM BOŚ S.A. oraz innych osób zainteresowanych.