"Trudno się oprzeć wrażeniu, że eurogrupa negocjująca nowy pakiet ratunkowy dla Grecji z dnia na dzień jest coraz bardziej przygotowana na wyjście Grecji ze strefy euro" - uważa Stephanie Flanders.

"Ostre wypowiedzi pod adresem Grecji odzwierciedlają fakt, że potencjalny koszt greckiej katastrofy nie byłby tak wysoki jak w 2010 roku", gdy negocjowano pierwszy pakiet pomocy dla tego kraju - dodaje ekspertka.

>>> Czytaj też: "NYT": Wszystko się zmieniło, odkąd Grecja weszła do strefy euro

Po pierwsze, dzięki działaniom Europejskiego Banku Centralnego system finansowy w Europie wykazuje o wiele większą płynność niż jeszcze kilka miesięcy temu. Flanders twierdzi, że sprawozdania finansowe włoskich i hiszpańskich banków nie sprawiają już wrażenia, jakby instytucje te znalazły się na krawędzi upadłości.

Reklama

Po drugie, Grecja jest coraz szerzej postrzegana jako szczególny przypadek, a nie państwo, którego upadek pociągnie za sobą kolejne bankructwa w strefie euro. Wskazuje na to fakt, że na rynku obligacji koszt ubezpieczenia przed ryzykiem niewypłacalności rządu dla obligacji hiszpańskich i włoskich jest o wiele niższy niż dla papierów dłużnych Grecji, choć jeszcze niedawno był porównywalnie wysoki.

Po trzecie, rządy, banki i firmy prywatne miały wystarczająco dużo czasu, by przygotować się na czarny scenariusz. Zachodnioeuropejskie banki są teraz mniej podatne na "toksyczne" greckie aktywa. Obecnie greckie aktywa w ich posiadaniu wyceniane są na ok. 80 mld euro, podczas gdy w 2009 roku było to 200 mld euro. Dodatkowo wartość aktywów greckich, figurujących w zestawieniach finansowych zachodnioeuropejskich banków, została obniżona.

Wreszcie perspektywa wyjścia Grecji ze strefy euro wygląda już mniej przerażająco, bo najwyraźniej maleją szanse na wyciągnięcie Aten z kryzysu zadłużenia, a rządy państw północnej Europy od dawna są przekonane, że środki przeznaczone na pomoc Grecji trafiają w czarną dziurę - podkreśla komentatorka BBC.

"Politycy i urzędnicy eurostrefy martwią się, jak pomoc dla Grecji jest odbierana przez innych członków euroklubu, gdy (okazuje się, że) Grecja, nie realizując przyjętych założeń, wciąż ma szansę na dalszą pomoc" - stwierdza Flanders. Zakręcenie kurka z pieniędzmi dla Aten byłoby jasnym sygnałem dla innych - dodaje.

Komentatorka BBC zastrzega jednak, że wyjście logiczne i pożądane nie zawsze jest możliwe pod względem politycznym: "Jedna połowa mózgu mówi politykom eurostrefy, że Grecji nie da się uratować, a druga podpowiada im: +Pamiętaj, co stało się z bankiem Lehman Brothers+". Bankructwo tego banku w 2008 roku zapoczątkowało kryzys w USA, a potem w innych krajach.

Między rokiem 2008 a obecną sytuacją jest wiele różnic, jednak europejscy politycy nadal mają do czynienia z wieloma niewiadomymi. Czy rynki uznają, że Grecja jest odosobnionym przypadkiem? Czy mają wystarczające instrumenty, by przed skutkami upadku Grecji zabezpieczyć banki włoskie i hiszpańskie? Co zrobić z Portugalią i Cyprem? - wylicza Stephanie Flanders.