Automatyka za pomocą AI może mieć dwa oblicza i ważne jest, aby poprawnie zrozumieć, jak ona działa. Dość pomijanym faktem przez wiele osób jest przede wszystkim to, że rozwój AI oraz robotyki doprowadzi też do sporych przetasowań także na rynku pracy fizycznej. Według raportów przygotowanych przez PwC, McKinsley i Światowego Forum Ekonomicznego do 2050 roku aż 60% obecnych stanowisk pracy będzie wymagało dostosowania się właśnie pod AI.
Już dziś firmy takie jak NVIDIA wprost mówią o całych magazynach, w których człowiek pełni jedynie funkcję kontrolną, która nie wymaga od niego przebywania na hali. Ta forma automatyzacji nazywa się Robotic Process Automation (RPA) i istnieje już od wielu lat. Jego celem jest właśnie realizacja długich, często monotonnych zadań. Teraz jednak zaczyna być dodatkowo napędzana przez AI.
Do tego dochodzi ta bardziej oczywista strona, a więc ta dotycząca prac biurowych - od tworzenia treści po programowanie. Tutaj najłatwiej jest to sobie wyobrazić, bo mowa o szeregu narzędzi, dzięki którym możemy np. wygenerować obraz, filmik, post na social media, czy artykuł na stronę.
Wobec tego warto zastanowić się, które zawody najbardziej ucierpią na wielkiej technologicznej transformacji. Ta wiedza może przydać się nie tylko ciekawskim, ale też tym, którzy chcą być jak najbardziej elastyczni na rynku pracy.
Praca na produkcji zagrożona przez roboty napędzane AI
Na sam początek warto obalić mit dotyczący tego, że AI i robotyka nie będą w stanie zagrozić pracy fizycznej. Według raportu International Federation of Robotics aktualnie rynek pracy przemysłowej przeżywa prawdziwy boom na robotykę.
W samym 2024 roku zanotowano aż 542 tysiące przypadków instalacji robotów przemysłowych w fabrykach. Jest to wartość ponad dwukrotnie wyższa niż dekadę temu, a od 2021 roku da się zauważyć, że liczba takich instalacji w fabrykach zawsze przekracza pół miliona rocznie.
Prognozy wskazują, że w 2025 roku wskaźnik ten będzie większy i w kolejnych latach będzie tylko rósł. Wedle tego już za trzy lata możemy być świadkami nawet 700 tysięcy instalacji robotów w fabrykach na całym świecie. Analiza wskazuje też, że nie ma żadnych czynników, które mogłyby zakończyć ten trend.
Wynika to przede wszystkim z ceny, jaką muszą płacić fabryki w przypadku instalacji takich robotów. Być może jednorazowy koszt jest ogromny, jednak w dłuższej perspektywie roboty mogą pracować dłużej, wydajniej, taniej i bez konieczności brania urlopów czy przerw świątecznych. Argumenty te, które popierane będą odpowiednimi wskaźnikami, mogą z czasem namieszać na rynku pracy produkcyjnej.
Oczywiście, nie każda posada jest zagrożona, bo nadal potrzeba będzie nadzoru nad maszynami czy chociażby kontroli jakości, czy przepływów. W perspektywie globalnej jednak takich pracowników potrzeba zdecydowanie mniej, niż przy "taśmach".
Praca na magazynach a optymalizacja i AI
Kolejną sekcją jest praca magazynowa i rozwój AMR (Automatic Mobile Robots) oraz pojazdów AGV. Dzięki temu już teraz da się zauważyć wzrost wydajności operacji magazynowych, ale w dłuższej perspektywie może doprowadzić do wykluczenia z tych prac sporej liczby pracowników.
Już teraz roboty zaprzęgnięte do pracy na magazynach uczą się odpowiednich tras, optymalizacji, ale także zarządzania zapasami i prognozowania popytu. W połączeniu z koordynacją pracy robotów w czasie rzeczywistym może mieć negatywne skutki dla pracowników.
Już teraz Amazon, a więc gigant w sektorze sprzedażowym, który ma gigantyczne magazyny na całym świecie, rozwija specjalny rodzaj robotów. Już teraz uczy się je znajdować przedmioty oraz zbierać te, które mają nieregularny kształt i wymagają pewnej delikatności.
Podobnie, jak w przypadku fabryk, tutaj najwięcej do stracenia mają te osoby, które wykonują raczej proste prace fizyczne, które nie wymagają kompetencji. Oni w przyszłości mogą zostać dość szybko zastąpieni przez AI i roboty, które pracę wykonają szybciej, taniej i bez koniecznych przerw. Nadal jednak potrzebni będą ludzie nadzorujący wszelkiego rodzaju procesy, aby w razie konieczności móc poprawić AI. Dla nich miejsc pracy raczej nie braknie.
Praca administracyjna i biurowa - sztuczna inteligencja może zrobić to lepiej i szybciej?
Kolejnym i już bardziej oczywistym segmentem jest wszelkiego rodzaju praca biurowa, która polega na fakturowaniu, nadzorowaniu obiegu dokumentów. Według raportu ClickUP z 2025 roku już teraz pracownicy administracyjni poświęcają około 30% swojego czasu na rutynowe zadania, które da się zautomatyzować. Aktualnie często rola ta przypada osobom na stanowiskach juniorskich, które w ten sposób nabywają doświadczenia.
Już teraz niektórzy agenci i narzędzia AI są w stanie planować spotkania, organizować pewne przedsięwzięcia, odpowiadać na maile. Widać to także po wzroście korzystania z takich rozwiązań w sektorze biurowym. Badanie Slack Workforce Index pokazuje, że obecnie 60% pracowników biurowych faktycznie korzysta z AI do swoich zadań. Autorzy tego raportu zauważają, że dzięki temu faktycznie pracownicy są w stanie zachować większą produktywność, wydajność i skupienie.
Wobec tego tend, który zakłada większy nacisk na automatyzację w najbliższych latach, może być jeszcze większy. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym stanowiska juniorskie zostaną zlikwidowane lub całkowicie zmienią swój dotychczasowy charakter. W końcu, po co płacić pracownikowi, skoro można z powodzeniem zlecić pewne proste i monotonne zadania AI? Jakkolwiek źle by to nie brzmiało, to właśnie z takiego założenia wychodzi wiele firm, które dzisiaj szukają oszczędności.
Obsługa Klienta, czyli AI pomaga nam z naszymi problemami
Automatyzacja obsługi klienta jest jednym przykładów skokowego rozwoju AI i dostosowania narzędzi do potrzeb rynku. Obecność "wirtualnych asystentów" stała się pewnym standardem jeszcze na długo przed szałem na sztuczną inteligencję. Mimo wszystko dopiero teraz okazało się, że modele, które są w stanie uczyć się, analizować głębiej i wyciągać wnioski są w stanie skuteczniej rywalizować ze swoimi ludzkimi odpowiednikami.
Według raportu Customer Service in 2025: Generative AI Trends and Insights już teraz 75% liderów działów związanych z obsługą klienta zakłada automatyzację połowy swoich operacji w ciągu najbliższych 3 lat. Do tego dochodzą liczne testy oraz wdrożenia, które faktycznie wspomagają efektywność, wydajność oraz zdolność do adaptacji takich agentów.
Już teraz raporty pokazują, że AI może obsłużyć aż 85% interakcji z klientami i to bez udziału człowieka. To pozwala znacząco zwiększyć ogólną wydajność, a w dłuższej perspektywie ograniczyć także koszta. W końcu w razie większego zapotrzebowania na agentów, którzy obsłużą pytania kosumentów czy klientów, możliwe jest oddelegowanie do tego agentów AI. Wobec tego realny udział ludzkich konsultantów i pracowników może spadać w miarę rozwoju narzędzi AI, które będą w stanie skutecznie pomagać ludziom.
Dziennikarze zastąpieni przez modele językowe?
Pewna medialna narracja sprawiła, że wśród wielu osób panuje przekonanie, że najbardziej na automatyzacji stracą dziennikarze i copywriterzy, którzy zarabiają z pisania. To przekonanie wynikać może z dużej popularności narzędzi takich, jak ChatGPT czy Perplexity, które rzeczywiście potrafią w ekspresowym tempie tworzyć wszelkiego rodzaju artykuły, wpisy czy posty na social media.
Jest to po części prawda, bo podobnie, jak w każdym z wymienionych przypadków najwięcej stracą na tym początkujący, którzy będą mogli zostać zastąpieni przez roboty. Pełnego "wygryzienia" dziennikarzy raczej nie powinniśmy się jednak spodziewać, a przynajmniej nie tak szybko i nie w takiej formie, jaką możemy sobie wyobrażać. Na pewno na automatyzacji stracą twórcy treści, które bazują na innych. Jeśli więc mówimy o redaktorach, którzy tworzą swoje treści wyłącznie na podstawie innych mediów, nie dodają swojej wiedzy lub kontekstu, to faktycznie może czekać ich za kilka lat spore rozczarowanie.
Warto jednak wiedzieć, że nie wynika ono z faktu zastąpienia ich przez AI, a raczej zmiany zachowań samych czytelników. To właśnie ChatGPT sprawił, że dzisiaj wielu ludzi zupełnie inaczej szuka treści w internecie i zamiast stosować krótkie frazy, preferują zadawanie konkretnych, złożonych pytań. W tym przypadku dużo stracić mogą treści tworzone typowo pod SEO, z których sztuczna inteligencja będzie czerpać wiedzę i podawać swoje odpowiedzi. Wobec tego przeciętny użytkownik, po otrzymaniu zadowalającej odpowiedzi, nie będzie jednak przeważnie zainteresowany, co do zaoferowania ma źródło.