W USA rynek akcji zachował się w czwartek wręcz znakomicie. Amerykanie od dawna sygnalizują, że nieco lekceważą europejskie problemy, ale w czwartek dostali tyle impulsów wzrostowych, że indeksy po prostu musiały mocno wzrosnąć.

Impulsy dotyczące Grecji dotarły na rynki po zakończeniu sesji w Europie i dlatego europejskie zakończyły dzień tylko neutralnie.

Okazało się, że grecki rząd znajdzie żądane przez „trojkę” 325 mln euro tnąc wydatki w kilku ministerstwach. Dowiedzieliśmy się też, że operacja wymiany obligacji w ramach „dobrowolnego” udziału sektora prywatnego w redukcji greckiego długu (tzw. PSI) rozpocznie się 22 lutego i zakończy po dwóch tygodniach. Nadal nie było informacji na temat tego, czy Europejski Bank Centralny będzie uczestniczył w tej wymianie. Jednak niemiecki Die Welt napisał, że ECB wymieni posiadane przez siebie obligacje greckie wartości 50 mld na nowe obligacje (dłuższy okres spłaty, niższe oprocentowanie). ECB niedawno twierdził, że tego nie zrobi.

Informacje z Grecji pomagały, ale pomagały też publikowane w czwartek amerykański dane makro. Ilość złożonych w ostatnim tygodniu nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (348 tys.) była mniejsza od oczekiwań (361 tys.). Raport o rozpoczętych w styczniu budowach domów też był korzystny dla byków. Co prawda w styczniu rozpoczęto ich jedynie o 1,5 proc. więcej niż w grudniu, ale dane grudniowe zweryfikowano wyraźnie w górę. Indeks Fed z Filadelfii wzrósł w lutym z poziomu 7,3 do 10,2 proc. (oczekiwano 9,5 proc). Gracze rzadko mocniej reagują na dane regionalne, ale tym razem były one taką wisienką na torcie.

Rynek akcji na początku sesji reagował bardzo wstrzemięźliwie na dobre dane makro. Indeksy rosły o mniej niż pół procent. Jednak po nadejściu informacji z i o Grecji byki uderzyły i bez problemów pognały rynki na północ. Pozostawało tylko pytanie, czy uda się wybić indeksy S&P 500 i DJIA z flagi, którą rysują od blisko dwóch tygodni. W czwartek opór został naruszony – potrzebne jest potwierdzenie.

Reklama

GPW rozpoczęła czwartkowa sesję umiarkowanym spadkiem indeksów. Nie wyróżniała się zbytnio na tle innych giełd europejskich. Spadki były jednak nieco mniejsze. U nas też wszyscy gracze wiedzieli, że w dowolnym momencie jakaś informacja może zmienić sytuację. Po aukcjach długu w Europie nastroje zaczęły się poprawiać, ale poprawa była znikoma. Przed pobudką w USA indeks znowu delikatnie się osuwał.

Po publikacji bardzo dobrych danych makro w USA indeks wyskoczył błyskawicznie nad kreskę, mimo że reakcja innych giełda była mało znacząca. Nasz rynek zachował się tak jakby to z danych makro płynęło zagrożenie, a przecież tak nie było. Potem było już zupełnie dziwacznie. Mimo tego, że indeksy w Europie odrabiały straty, a w USA rosły (co prawda w tym okresie mizernie) u nas niedźwiedzie pogoniły rynek na południe i WIG20 stracił 0,69 proc. Indeks rysuje flagę, która jest korektą styczniowych wzrostów. Rynek jest wyprzedany i gotowy do wzrostu.