Dla Islandii zegar zatrzymał się na 2001 roku. Wielka Brytania i Węgry straciły po około 8 lat. Francja stanęła na poziomie z 2006 roku, a Niemcy - z 2009 roku – wynika z szacunków The Economist.

The Economist opracował indeks Prousta, który pokazuje jak bardzo dotknięte kryzysem kraje cofnęły się w czasie pod względem gospodarczym. Analitycy porównali obecne wartości wskaźników makroekonomicznych z ich odczytami z przeszłości. Pod uwagę wzięto trzy grupy wskaźników: poziom majątku gospodarstw domowych i jego główne składowe oraz ceny akcji i nieruchomości znalazły się w pierwszej kategorii. Druga grupa to mierniki PKB i prywatna konsumpcja, a trzecia – płace realne oraz stopa bezrobocia. Indeks Prousta powstał po uśrednieniu wyników ze wszystkich kategorii.

>>> Czytaj też: Kryzysu nie widać. Polska gospodarka miała zwolnić, a pędzi

Jak pisze brytyjski magazyn, najbardziej adekwatny obraz rynku daje porównanie sytuacji na giełdach. Wartość amerykańskich akcji spadła o jedna czwartą w miesiąc po upadku banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku. Główne wskaźniki giełdowe do tej pory nie odrobiły całości strat. Greckie indeksy w 1992 roku notowały wyższe poziomy, niż obecnie.

Reklama

Rynek nieruchomości również nie może odbić się od dna. Jak zaznacza The Economist, pod względem cen nieruchomości skorygowanych o inflację przeciętny Amerykanin będący właścicielem domu cofnął się o 11 lat do 2001 roku, a brytyjski właściciel nieruchomości – o 7 lat wstecz.

Jak zauważają autorzy indeksu, szybkość nadrabiania straconego czasu przez poszczególne kraje zależy od tego, w jaką grupę wskaźników kryzys uderzył najmocniej. Rynki akcji są najbardziej dynamicznym obszarem, ceny walorów mogą raptownie wzbić się w górę, ale też w jednej chwili mogą runąć w dół. Zupełnie inaczej zachowują się mierniki PKB, które zmieniają się bardzo powoli. Biorąc po uwagę nominalny PKB, ekonomiczny zegar cofnął się aż dla 14 państw - w tym ośmiu członków UE. Pod tym względem Portugalia i Hiszpania znajdują się teraz w 2008 roku, a Irlandia w 2006 roku.

Analizując zmiany realnego PKB na osobę, a więc oczyszczonego z wpływu inflacji i przeliczonego na jednego mieszkańca, jedna trzecia ze 184 krajów dla których Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prowadzi statystyki, jest dzisiaj biedniejsza niż w 2007 roku. Każdy z tych 61 krajów stracił co najmniej 5 lat. Ten sam wskaźnik cofnął w czasie aż 22 z 27 państw członkowskich UE – podaje The Economist.

Rynek pracy również przeżywa regres. Realne płace spadły do poziomów sprzed 2010 roku w 10 z 25 krajów monitorowanych przez OECD. Dla każdej z tych gospodarek przeciętnie oznacza to krok w tył o 4 lata. Płace w Grecji i na Węgrzech cofnęły się o 6 lat.

>>> Polecamy: Rusza podatkowa unia Francji i Niemiec

Jeszcze gorzej prezentują się dane o bezrobociu. 8,3- procentowa stopa bezrobocia w USA zawraca Stany do 1983 roku. W Wielkiej Brytanii tak złej sytuacji nie było od 17 lat, a w Grecji, Irlandii i Portugalii – od lat 90-tych XX wieku – wylicza magazyn.

Gospodarczy zegar już za kilka lat może zostać zrestartowany przez wzrost PKB na świecie, który wygeneruje nowe miejsca pracy i zapewni środki na spłatę długów. Niektórym gospodarkom może się jednak nie udać nadrobić czasu pożartego przez kryzys – ostrzega The Economist.