„Jeśli popatrzeć na dane z Chin, należałoby przestać dyskutować nad twardym lądowaniem,” mówi Mowat, który jest w firmie odpowiedzialny za Azjęi rynki wschodzące. „W Chinach już ono trwa. Sprzedaż samochodów spadła, produkcja cementu spadła, produkcja stali spadła, akcje spółek budowlanych spadły. To już nie jest kwestia do dyskusji, to rzeczywistość.”

Indeks Shanghai Composite (SCI) spadł wczoraj o 2,6 proc., czyli najwięcej od 30 listopada, po tym jak premier Wen Jiabao powiedział, że ceny nieruchomości wciąż są „dalekie od rozsądnego poziomu”. Jego komentarz wywołał obawy, że rząd będzie utrzymywał restrykcje na rynku mieszkaniowym jeszcze przez długi czas, nawet jeśli ma to negatywny wpływ na gospodarkę.

>>> Czytaj też: Chiny złagodzą politykę kredytową

5 marca Wen ogłosił, że planowany wzrost ekonomiczny wyniesie w tym roku 7,5 proc., podczas gdy przez ostatnie siedem lat wynosił on 8 proc. Dane z zeszłego tygodnia pokazują, że produkcja przemysłowa Chin w dwóch pierwszych miesiącach roku rosła najwolniej od 2009 r., a sprzedaż detaliczna w przeciągu ostatnich 20 miesięcy wzrosła najmniej. Z opublikowanego dziś raportu wynika też, że bezpośrednie inwestycje zagraniczne w kraju w ubiegłym miesiącu spadły.

W rozmowie przeprowadzonej w maju Mowat zauważył, że w Chinach powstaje ryzyko twardego lądowania, ponieważ trwałe inwestycje w nieruchomości rosły, podczas gdy popyt na nie pozostawał na niskim poziomie.

„Sytuacja na chińskim rynku nieruchomości powinna budzić niepokój,” ostrzegał w tę środę na konferencji Mowat. „Panuje zbyt wielki spokój odnośnie stopnia, w jakim rząd panuje nad rynkiem.”

Nie wszyscy podzielają jednak jego zdanie. Stephen Roach, profesor na uniwersytecie Yale i były członek zarządu azjatyckiego oddziału Morgan Stanley, który stwierdził na początku miesiąca, że obawy o wejście Chin w twarde lądowanie są „zdecydowanie przesadzone”.

„Nie wydaje mi się, żeby system bankowy miał się zapaść, a bańka na rynku nieruchomości pęknąć,” powiedział. „To wszystko przesada.”

Według Mowata „można mieć nadzieję na wzrost popytu na nieruchomości, jednak wydaje to się mało prawdopodobne. Nie widzę żadnych dowodów na posunięcia w polityce, które spowodowałyby ponowne przyspieszenie gospodarki.”

>>> Polecamy: Najbogatsi ludzie w Europie. Zobacz, skąd pochodzi ich majątek