Kilka dni temu krytyczny raport na temat Węgier wydała OBWE. Wcześniej negatywne stanowisko zajęła Komisja Wenecka i Transparency International. Ostry spór z groźbą zablokowania 0,5 mld euro unijnych pieniędzy toczy się między Orbanem i Komisją Europejską.
>>> Czytaj też: "FT": Presja narasta, a Węgry staczają się w przepaść
Dziś kluczowe jest zamknięcie frontu z MFW. Za częściową rezygnację z tego, co Viktor Orban nazywa suwerenną polityką gospodarczą, Budapeszt ma uzyskać 4 mld euro w ramach zapobiegawczej linii kredytowej (PCL). Węgierski rząd straci jednak swobodę w kreowaniu polityki podatkowej (MFW domaga się zniesienia podatku bankowego). Będzie musiał również przyjąć wytyczne Funduszu np. w sprawie wieku emerytalnego.
Kolejny punkt to załagodzenie sporu z Komisją Europejską. Chodzi o groźbę wstrzymania wypłaty 495 mln euro środków z funduszu spójności za brak postępów w ograniczaniu deficytu budżetowego (mimo że 2011 r. był pierwszym w historii demokratycznych Węgier przypadkiem nadwyżki budżetowej). Podobnie jak w przypadku MFW, spór z Komisją jest silnie upolityczniony.
Węgrzy są zdania, że tak naprawdę nie chodzi o deficyt, ale o ustawy o banku centralnym i sądach, które zdaniem KE ograniczają niezależność tych instytucji (Orban nie podziela tej opinii). Bruksela oficjalnie przekonuje, że sprawy zablokowania 495 mln euro nie będzie, jeśli rząd podejmie niepopularne decyzje gwarantujące spadek deficytu – np. zrezygnuje lub znacznie obniży dopłaty do lekarstw i transportu publicznego.
Spory z OBWE, Transparency International i Komisją Wenecką mają dla Węgier znaczenie przede wszystkim prestiżowe. We wszystkich przypadkach kwestionowany jest sens zmian ustrojowych przeprowadzonych przez Orbana.
Jak pisze dziennik „Financial Times”, OBWE i TI dodatkowo stawiają tezę o rozwoju układów korupcyjnych za rządów Fidesz. Według TI w 75 proc. przetargów na zamówienia publiczne w mniejszym lub większym stopniu miała miejsce korupcja.
Komisja Wenecka skupia się na zmianach w systemie sądowniczym i w stosunkach z Kościołami. Chodzi przede wszystkim o powołanie Krajowej Rady Sądowniczej. Jej wybierani na 9-letnią kadencję członkowie mają znaczący wpływ na nominacje sędziowskie (KRS kieruje Tunde Hando – żona polityka rządzącego Fideszu).
>>> Polecamy: Jak Orban wyhodował własnych oligarchów
W połowie marca Orban na wiecu w Budapeszcie odpierał zarzuty międzynarodowych instytucji, zarzucając im prowadzenie wobec Węgier „polityki kolonialnej”. Tej retoryce towarzyszy jednak dyskretne negocjowanie z nimi kompromisu. Rząd prowadzi rozmowy z MFW i KE. Z kolei Komisja Wenecka krytykowała ustawy po kontroli zleconej... przez węgierskie władze. Wojna na wszystkich frontach Budapesztowi po prostu się nie opłaca.