Po Katowicach i Warszawie najwyższe wynagrodzenia są w firmach działających w Gdańsku. W 2011 r. średnia płaca wyniosła tam 4533 zł. Była więc tylko o 150 zł niższa niż w stolicy i wynosi 97,9 proc. przeciętnej warszawskiej płacy. Tymczasem jeszcze w 2009 roku było to 94,1 proc.

– O wysokich zarobkach w Gdańsku decydują liczne inwestycje – mówi Tomasz Limon, dyrektor biura Pracodawców Pomorza. I wymienia przedsięwzięcia związane z Gdańskim Terminalem Kontenerowym DCT, budową trasy Słowackiego czy stadionu na Euro 2012. – Dobrze płaci też Grupa Lotos – dodaje Limon.

Płacowy dystans do Warszawy zmniejszył też Poznań – o 3,4 pkt proc. w ciągu dwóch lat. Ale i tak średnie wynagrodzenie w przedsiębiorstwach działających w stolicy Wielkopolski jest o 651 zł niższe niż w stolicy i wynosi 4032 zł.

Zaskoczeniem są zarobki w firmach krakowskich, które w 2011 r. wynosiły 3668 zł – a to aż o 1015 zł mniej w porównaniu z Warszawą. Jednak i one rosną – przed dwoma laty zarobki w mieście Kraka stanowiły 74,2 proc. średniej w stolicy, a w ubiegłym roku już 78,3 proc.

Na drugim biegunie skali są miasta, w których zarobki się kurczą. Tak jest np. w Zielonej Górze, gdzie w 2009 r. przeciętne wynagrodzenia były o 34,8 proc. niższe niż w Warszawie, a w zeszłym roku – o 37,1 proc.

– W naszym regionie mało jest firm wysokiej technologii, które dobrze płacą – mówi Wiesław Ocytko, wiceprzewodniczący Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. W mieście jest dużo firm związanych z przemysłem drzewnym, a jego pracownicy nie należą do najlepiej opłacanych. – Ponadto w regionie jest wysokie bezrobocie, a to powstrzymuje firmy przed podwyżkami płac – dodaje Ocytko. Podobny problem dotyczy niestety nie tylko Zielonej Góry.